To powiedziawszy, nie ożeniłem się z mięsem. Nie ślinię się na dźwięk słowa „bekon” ani nie jem burgerów z innym mięsem. Nie jem niczego „wszystko, co możesz”. Moje nawyki żywieniowe, dzięki tym wszystkim włoskim doświadczeniom, śmiało można określić jako śródziemnomorskie. Wierzę, że dobre odżywianie jest sposobem na dobre samopoczucie, a to wymaga różnorodności, odpowiednich porcji, dużej ilości wody i odrobiny lub zerowej ilości cukru. I to przekonanie, że dobrze się odżywiam, dobrze żyję i całkiem nieźle wyglądam (jak na faceta w moim wieku) powstrzymywało mnie od jakichkolwiek zmian w mojej diecie.
Ale termin „roślinny” ciągle pojawiał się w moich lekturach i rozmowach. Zjadłem obiad ze znanym szefem kuchni w meksykańskiej knajpce opartej na roślinach i bardzo mi się podobało. A kiedy połączyłem się z Lucy Danziger tutaj w The Beet, wpadłem na pomysł na artykuł: Mięsożerca idzie na dietę roślinną na tydzień. Siedem dni nie ma nic wspólnego z jedzeniem zwierząt. Zgaduję, że nigdy nie przeżyłem więcej niż jednego dnia w całym moim życiu bez zjedzenia czegoś pochodzenia zwierzęcego.Nie byłem pewien, czego się spodziewać. Oto jak poszło:
Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było udanie się do Sahadi's w pobliżu mojego domu na Brooklynie po zestaw pieczonych warzyw inspirowanych Bliskim Wschodem, gotowane ziarna i kadź hummusu, aby wszystko polać. (To było w bezpieczniejszych czasach, kiedy wyjście z domu nie było aktem agresji.) Zaopatrzyłem się w ich suche towary: orzechy, nasiona i suszone owoce. To szczęśliwie pozwoliło mi przetrwać weekend (przyczyniło się do tego spora ilość drogiego wina, na które zaszaleliśmy, żeby towarzyszyć kolacjom). Bardziej martwiły mnie dni powszednie, zwłaszcza że od zawsze jem kanapki z mięsem i serem w południe. Przez lata uczyłem pisania w college'u w Midtown East, ale tak naprawdę nie odkrywałem okolicznych knajpek, chociaż zdawałem sobie sprawę z otwierania się wielu szybkich, swobodnych miejsc, a nawet zupełnie nowego z „roślinnymi” otynkowane na oknie.
Poszedłem tam pierwszy, Le Botaniste, i schowałem się w zupie Tagine z ząbkowymi warzywami i wyrazistym smakiem.Z łatwością mogłem też zamówić miski roślinne odpowiednio w Naya i Dig, zarówno satysfakcjonujące, jak i aromatyczne. W inne dni chodziłem do gorących barów i faszerowałem się sałatkami z fasoli, kawałkami awokado i komosy ryżowej. Moim wielkim wnioskiem było to, jak łatwo było znaleźć opcje roślinne w ciągu kilku przecznic i jak przyjemnie było je jeść. Na pewno nie brakowało mi kanapek z mięsem
Kolacja w domu w ciągu tygodnia była problemem z kilku powodów: 1) Gotowanie obiadu to jedna z moich codziennych przyjemności; 2) Prawie każdej nocy jem mięso lub rybę. Jednym z moich odstępstw od dań mięsnych jest makaron, ale zwykle jest trochę mięsa w bazie i zawsze trochę sera na wierzchu. Zamiast sera wybrałem makaron bez jajek z aglio e olio (czosnkiem i oliwą) z pietruszką, peperoncino i bułką tartą. Całkowicie zadziałało. Innego wieczoru zjadłem tacos z czarnej fasoli z szalotkami i brązowym ryżem (i dużo ostrego sosu). Przygotowałam też zupę, którą od lat serwuję moim wegetariańskim przyjaciołom: Ribollita, włoska zupa chlebowa z kapustą, białą fasolą i pomidorami.A potem znowu to miałem. Wszystkie posiłki były praktyczne i przyjemne w przygotowaniu, a ich rezultaty sprawiają, że ludzie gotują w domu. Tak, piłem to fantazyjne wino przez cały tydzień.
Kolacja na mieście wzbudziła we mnie wątpliwości. Meksykańska roślinna knajpka, w której jadłem, Bar Verde, była własnością szefa kuchni (Matthew Kenney), który miał obok pizzerię z roślinną pizzą, Double Zero. To znaczy, mogę żyć bez sera na kanapkach iw razie potrzeby bez posypywania makaronu, ale bez sera na pizzy! Chodź teraz. Mój sceptycyzm wzrósł jak grzyby po deszczu (gra słów na bazie roślin!), Kiedy dowiedziałem się, że „ser” na pizzy roślinnej pochodzi z orzechów nerkowca. Orzechy nerkowca? Oczywiście spróbowałem i tak, było całkiem dobre, podobnie jak samo ciasto, z pieczonym koprem włoskim, czerwoną papryką i smażoną fasolą cannellini. Kupiłbym to jeszcze raz, ale to, po co wracam do Double Zero, to szokująco dobre cacio e pepe!
Ser nerkowca na pizzy Dobra, dobra. Ser z nerkowców w cacio e pepe? Nie ma mowy. Tak. To było tak dobre, kremowe i aromatyczne, spójne jak prawdziwa okazja. Perfekcyjnie wykonany, co też pomogło. Myślę o tym teraz
Do końca tygodnia zrzuciłem pięć funtów, o których nie wiedziałem, że mogę zrzucić. Ale co najważniejsze, czułem się naprawdę dobrze: bystry i porywający, świetna energia. Poszerzyłem również paletę mojego podniebienia, angażując tak wiele potraw i smaków, których po prostu unikałem lub ignorowałem. Ogólnie fajnie jest oderwać się od rutyny i spróbować nowych rzeczy, więc też dobrze się z tym czułem. Kiedy tydzień się skończył, wróciłem do jedzenia mięsa, ale już nigdy nie będę tym samym mięsożercą. Na razie po prostu będę jadł mniej, a być może w przyszłości wcale. Wyobraź sobie, że? Nigdy nie mogłem mieć, aż do mojego tygodnia opartego na roślinach. Być może będę musiał zmienić punkt ciężkości mojego pisania
Andrew Cotto jest nagradzanym pisarzem i stałym współpracownikiem New York Timesa. Miłośnik kuchni włoskiej, w każdą sobotę o godzinie 18.00 prowadzi cykl książek o jedzeniu i winie.M. ET na Facebooku i Instagramie, zawierający fragmenty jego powieści Cucina Tipica: An Italian Adventure.