Mój mąż Adam jest totalnym mięsożercą. Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, jego mama i tata byli właścicielami i prowadzili małą sieć meksykańskich targów mięsnych w południowej Kalifornii, więc jego lodówka była zawsze zaopatrzona w steki, kurczaki i krewetki, mimo że jego skromna pensja jako początkującego animatora była bardziej na równi z fasolą i ryżem niż żeberka.
Historia jego rodziny była źródłem niekończącej się rozrywki wśród naszych przyjaciół i rodziny, którzy wciąż uważają, że to zabawne, że Adam zakochał się (i ostatecznie poślubił!) wegetariankę. Chociaż nie powiedziałbym, że jestem moralnie przeciwny temu, by jadł mięso, uważam, że trudno jest argumentować, że przestrzeganie diety roślinnej przynosi niezliczone korzyści.
Kiedy mój mąż niedawno odkrył, że ma wysoki poziom cholesterolu i wysokie ciśnienie krwi podczas corocznego badania, postanowiłam rzucić mu wyzwanie, aby przeszedł na weganizm na jeden tydzień. Chociaż lubi większość warzyw, jako pierwszy przyznaje, że tak naprawdę nie uważa posiłku za kompletny bez mięsa i drobiu. Byłam więc zszokowana, kiedy zgodził się na mój mały eksperyment.
W weekend przed przejściem Adama na weganizm usiedliśmy, aby opracować plan gry, aby mógł pozostać na dobrej drodze w pracy. Wiązało się to głównie z wymyślaniem łatwych zamian, które mógł zrobić na śniadanie i lunch, ponieważ większość gotowania robiłem w domu. Zamiast kuloodpornej kawy z olejem kokosowym i masłem, robiłabym mu koktajle w kubku na wynos, żeby zabrać go do samochodu na śniadanie. Zamiast suszonego indyka pakował mieszankę trailową na przekąskę między spotkaniami. I tak dalej, i tak dalej
Pierwszy dzień
„Co mogę zjeść? Pomoc!" Właśnie kończyłem swój własny lunch, kiedy mój telefon komórkowy powiadomił mnie, że mam przychodzącą wiadomość tekstową. To mój mąż najwyraźniej nie miał szczęścia w poszukiwaniu jedzenia w pobliżu swojego biura.
Próbowałem się nie śmiać. Naprawdę, zrobiłem to. Ale biorąc pod uwagę fakt, że zazwyczaj jestem „trudną” osobą w restauracjach, trudno było nie docenić ironii sytuacji. Po kolejnym kęsie sałatki z awokado i rukoli, chwyciłam telefon i szybko odpisałam: „Może weźmiesz miskę acai?”
„Świetny pomysł” — napisał. — Poradzę sobie bez pyłku pszczelego. Dziękuję.”
Pół godziny później odpisał, że lunch się udał i nie ma już ochoty na El Pollo Loco ani In N Out Burger. Jeden punkt dla roślinożerców!
Opanowanie rzeczy
Z biegiem czasu wszystko stawało się coraz łatwiejsze, ale głównie dlatego, że gromadziłam mrożone wegańskie obiady i przekąski dla Adama do pracy w ciągu tygodnia. Największym wyzwaniem, przed którym stanął, były obchody urodzin i catering. Więc starałem się dać mu wygodne przekąski, takie jak migdały, świeże owoce i kulki energetyczne, aby pomóc mu pozostać na dobrej drodze, kiedy chciał rzucić ręcznik.
Chociaż przeważnie trzymał się diety, jego największą skargą było to, że nigdy nie czuł się pełny. Zwykle gotuję warzywa jako dodatki dla wszystkich innych i podaję je jako dania główne dla siebie. Ale to najwyraźniej nie wystarczyło w tym tygodniu, więc skończyło się na tym, że spędziłem godziny w kuchni, przygotowując obiady, starając się przygotować większe, bardziej sycące posiłki.
Jednym z jego ulubionych dań okazała się miska Buddy z patelni z pieczonym kalafiorem, brukselką, purpurową kapustą, brokułami, komosą ryżową i domowym cytrynowym sosem tahini. Zwykle podaję go z jajkiem sadzonym na wierzchu, ale w tym tygodniu zrobiłam go z falafelem. Oboje zgodziliśmy się, że jest równie dobry, jeśli nie lepszy niż zwykły przepis. A mój mężulek w końcu przestał narzekać, że też głoduje!
Powrót na konia
Największym wyzwaniem przez cały tydzień były obiady w pracy. Adam jest szefem marketingu w swojej firmie, co zwykle wymaga wielu spotkań z klientami.Na szczęście miał zaplanowany tylko jeden obiad w tym tygodniu. Ale tym razem współpracownik wybrał miejsce, co oznaczało, że skończył w lokalnej restauracji serwującej owoce morza.
Zaproponowałem mu pomoc w przejrzeniu menu z wyprzedzeniem, ale jego harmonogram był tak napięty, że nigdy nie mieliśmy okazji usiąść i przyjrzeć się temu razem. Znalazł się więc przed dwiema opcjami. Zjedz sałatkę boczną lub „oszukuj” i zamów rybę. Nie trzeba dodawać, że wybrał to drugie i zamówił mieszany makaron z owocami morza.
Ale nadal byłam z niego dumna, że trzymał się planu przez resztę tygodnia. Przypomniałem mu, że zawsze może wrócić na właściwe tory następnego dnia. I tak właśnie zrobił, wybierając na śniadanie owsiankę z jagodami i mlekiem migdałowym, na obiad zupę z soczewicy, a na obiad spaghetti i bezmięsne kuleczki.
Weganizm jako narzędzie do nauki
Nie zamierzam kłamać. Adam zdecydowanie odetchnął z ulgą, gdy nasz eksperyment dobiegł końca. „Lubiłem jeść wegańskie jedzenie, ale cieszę się, że to tylko przez tydzień” – powiedział.„Myślę, że pomogło mi to zacząć zdrowiej się odżywiać”. Kiedy wszystko zostało powiedziane i zrobione, największą niespodzianką było to, że nie zjada prawie tak wielu warzyw w ciągu dnia, jak myślał. Więc od teraz podejmuje świadomy wysiłek, aby to zmienić.
Obecnie zapełnia swój talerz mnóstwem brukselki, jarmużu, kalafiora i sałatki. Nie mówi już „Dzięki. ale nie, dziękuję”, kiedy zamiast ciasteczek na deser proponuję mu świeże owoce. I znacznie ograniczył ilość nabiału i sera w swojej diecie.
W sumie myślę, że był to świetny eksperyment dla nas obojga. Adam przyjmuje zdrowsze nawyki. Dowiedziałem się, jakie pokarmy roślinne lubi, a jakich nie, więc mogę go wspierać. I zdecydowanie stał się dla mnie bardziej sympatyczny w sytuacjach towarzyskich, takich jak rodzinne grille i kolacje. Ale co najlepsze, wprowadza zmiany w swojej diecie, co ostatecznie oznacza, że będziemy mieć więcej lat na wspólne zestarzenie się.
I, jeśli mnie pytasz, jest to korzystne dla nas obojga.