E-mail dotyka wszystkich moich największych obaw i obaw. Kiedy mam nieprzeczytane wiadomości w mojej skrzynce odbiorczej, czuję się zestresowany. Kiedy na tydzień zapominam komuś odpowiedzieć, czuję się zdrajcą. Kiedy piszę coś, co przypadkowo kogoś denerwuje, ponieważ nie ma w nim moich zwykłych wykrzykników, czuję się podle. Ogólnie rzecz biorąc, nie jest to dla mnie zbyt duża poprawa zaufania.
Chodzi o to, że robię to sobie. Gdybym nie pozwolił sobie na dręczenie się wszystkimi trywialnymi aspektami, prawdopodobnie czułbym się o wiele lepiej każdego dnia. Łatwiej to jednak powiedzieć niż zrobić. Jedną rzeczą jest wiedzieć, że moja skrzynka odbiorcza doprowadza mnie do szaleństwa, kolejną rzeczą jest przestać pozwalać mi się tak czuć.
Autor Jocelyn K. Glei to rozumie. W rzeczywistości stara się dojść do sedna w swojej nowej książce, Zrezygnuj z subskrypcji: Jak zabić lęk e-mailem, Unikać rozpraszania uwagi i stać się prawdziwym . W kilku pierwszych rozdziałach zagłębia się w naukę związaną z uzależnieniem od e-maili i dlaczego nasze skrzynki odbiorcze mają moc sprawiania, że jesteśmy tak niespokojni.
I ze wszystkich faktów, które podzieliła, najbardziej uderzyły w dom:
Jesteśmy jak szczury
Psycholog z lat 30. XX wieku odkrył, że szczury są bardziej motywowane losowymi nagrodami (naciśnij dźwignię, losowo otrzymuj jedzenie) niż ustalonymi nagrodami (naciśnij dźwignię, otrzymuj jedzenie co 100 prób). Podobnie, gdy odświeżamy nasze skrzynki odbiorcze, nigdy nie wiemy, kiedy otrzymamy wiadomość, która nas interesuje (nasza nagroda) - ale jest to ta długotrwała możliwość, która nas utrzymuje.
Cytując Glei: „W większości przypadków, gdy„ naciskasz dźwignię ”, aby sprawdzić wiadomości e-mail, dostajesz coś rozczarowującego lub kłopotliwego - komunikację sfrustrowanego klienta lub szefa z pilną prośbą. Ale od czasu do czasu naciskasz dźwignię i dostajesz coś ekscytującego - wiadomość e-mail od dawno zaginionego przyjaciela… I to są losowe nagrody… które uważamy za tak uzależniające. ”
Ścigamy ruchomy cel
Kiedy wykonujemy zadanie, nasz mózg uwalnia przypływ dopaminy - co jest naprawdę dobre. To powoduje, że chcemy zaspokoić nasze „pragnienie ukończenia”. Problem z tym, zdaniem Glei? E-mail nigdy nie jest „kompletny” - staramy się ścigać ruchomy cel: „Podczas gdy masz na to ochotę, masz wrażenie, że zbliżasz się do celu, ale w momencie odwrócenia wzroku cel przesuwa się w dalszą odległość, gdy pojawia się więcej wiadomości - mówi.
Nigdy nie wiemy, jak naprawdę się czują ludzie
Spora część naszej komunikacji niewerbalnej - odczytywanie ruchów ludzi, sygnałów twarzy i tonu. Ponieważ w komunikacji online brakuje tego rodzaju „informacji zwrotnych z mediów społecznościowych”, interakcje stają się skomplikowane.
Pewien psycholog odkrył, że zwykle czytamy negatywnie w ton wiadomości - co oznacza, że „każda wysłana wiadomość jest automatycznie obniżana o kilka stopni pozytywności, zanim ktoś inny ją odbierze”, mówi Glei. „Jeśli nadawca był pozytywnie nastawiony do wiadomości e-mail, odbiorca zwykle czuł się neutralny. A jeśli nadawca czuł się neutralny w stosunku do wiadomości, odbiorca zwykle czuł się negatywnie. ”Zasadniczo nigdy nie poczujesz się dobrze z otrzymywanymi wiadomościami e-mail.
Nie możemy nigdy pozostawić żądania bez zmian
Liczne badania dowodzą, że ludzie są skłonni do „zasady wzajemności”. Glei mówi: „Na najbardziej podstawowym poziomie oznacza to, że chcemy odpowiedzieć na pozytywne działanie innym pozytywnym działaniem”. Powiedzmy, że jeśli twoja mama wyśle ci długi artykuł, czujesz się zobowiązany do odpisania jej z mocnym „Dzięki, mamo!”, mimo że tak naprawdę go nie przeczytałeś. Lub, jeśli kierownik prześle szybką aktualizację do zespołu bez zamiaru uzyskania odpowiedzi, nadal masz ochotę odesłać coś z powrotem.
Krótko mówiąc, większość tego stresu pochodzi z naszych własnych głów. Ale jego konsekwencje to coś więcej niż tylko wybuch niepokoju - wpływa on na naszą pracę, naszą kreatywność i nasze samopoczucie.
„Poczta elektroniczna niszczy naszą produktywność”, mówi Glei, kiedy zapytałam ją, dlaczego tak bardzo pociąga ją pisanie na ten temat. „Przeciętna osoba sprawdza pocztę e-mail 11 razy na godzinę, przetwarza 122 wiadomości dziennie i wydaje na pocztę e-mail 28% całkowitego tygodnia pracy.” Aby to przeliterować, przeciętny człowiek sprawdza pocztę co 5, 4 minuty!
Jak więc zacząć walczyć z naszymi instynktami i ratować siebie? (Poza wyobrażaniem siebie jak szczury?)
Glei oferuje rozwiązania w książce. Aby zwalczyć „chęć ukończenia”, możesz śledzić swoje postępy na papierze, rejestrując swoje „małe wygrane” pod koniec dnia, aby zobaczyć, jak daleko zaszedłeś. Lub, aby walczyć z „zasadą wzajemności”, możesz wyobrazić sobie swoją skrzynkę odbiorczą jak fizyczny stos poczty - czy uczciwie odpowiedziałbyś na każdy otrzymany list? (Odpowiedź: nie) Innymi sugerowanymi przez nią opcjami są codzienne sprawdzanie wiadomości e-mail (inaczej nie co 5, 4 minuty, ale raz lub dwa razy dziennie) i tworzenie skrótów dla siebie.
Skróty, takie jak używanie szablonów, dzięki którym szybkie i grzeczne udzielanie odpowiedzi trwa 30 sekund (zamiast jednego, nad którym pracujesz przez 20 minut). W książce Glei zawiera różne rodzaje wiadomości w tym właśnie celu.
Na przykład, jak wyjść z bardzo długiego wątku e-mail:
Lub jeśli chcesz zachować to między jedną osobą:
E-mail może pochłonąć twoje życie i dobre samopoczucie, ale tylko jeśli na to pozwolisz. Daj sobie szansę skupienia się na ważniejszych rzeczach, rezygnując z obsesji. Następnie, jak mówi Glei, będziesz w stanie stworzyć znaczącą pracę, która poprawi ci humor.