Jestem zorganizowana. Logiczne też. Mam plan pięcioletni, plan dziesięcioletni, a nawet przybliżone wyobrażenie o tym, gdzie chciałbym być za 25 lat.
Nie robię tego z obowiązku. Zawsze byłem taki. Zanim zdążyłem postawić stopę na zielonym kampusie Tufts jako student, już zmapowałem wszystkie moje klasy i wiedziałem, które klasy wziąć na siebie, aby spełnić wiele wymagań. Stworzyłem również plan awaryjny, który pozwoli mi ukończyć szkołę za trzy lata - na wszelki wypadek.
Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że naprawdę mam to razem. I nie zrozumcie mnie źle, zdecydowanie tak (myślę), ale to nie z powodu wszystkich planów, które poczyniłem. Szczerze mówiąc, nie zachowałem żadnego z tych oryginalnych planów. Ani jednego.
Uświadomiłem sobie to podczas studiów nad teoriami poradnictwa zawodowego - konkretnie teorią happeningu Johna D. Krumboltza. Uważa, że należy się spodziewać nieplanowanych wydarzeń, ponieważ są one nieuniknione i są niezbędne w każdej karierze. Ilu ludzi, którzy odnieśli sukces, faktycznie zrealizowało plan dotarcia do miejsca, w którym byli? Może garstka. Większość z nich była (i nadal jest) niezwykle pracowita i po prostu bardzo dobra w rozpoznawaniu i działaniu na podstawie nadchodzących okazji.
O roli doradcy zawodowego Krumboltz pisze: „Celem poradnictwa zawodowego jest pomoc klientom w nauce działań, które pozwolą im osiągnąć bardziej satysfakcjonujące życie zawodowe i osobiste - a nie podejmowanie jednej decyzji zawodowej”. Całkiem proste pod każdym względem, ale dla mnie było to również dość rewolucyjne.
Nie ma wzmianki o planach pięcioletnich, wyraźnych krokach w kierunku pojedynczego celu kariery, ani nawet poczucia pilności. Ostatecznie, celem planowania kariery nie jest posiadanie planu krok po kroku, ale maksymalizacja możliwości uczenia się i właściwego myślenia, aby wykorzystać pojawiające się możliwości. Innymi słowy, chodzi o wystawianie się, próbowanie nowych rzeczy i tworzenie własnego szczęścia.
To wszystko ma sens, ponieważ nie wiemy, co przyniesie przyszłość. Nie wiemy nawet, jakie miejsca pracy zostaną utworzone lub wyeliminowane za 10 lat. Tak więc, chociaż jestem zwolennikiem planów, ponieważ posiadanie takiego planu jest dla mnie pocieszające, to nie plany są ważne. Ważne jest, aby być zajętym - spotykać się z ludźmi, uczestniczyć w wolontariacie, eksperymentować z nowymi hobby, wypróbowywać występy poboczne - wszystko, co możesz zrobić, aby zmaksymalizować szanse, na które jesteś narażony, a następnie mieć odwagę wybrać jedną, gdy czujesz się dobrze.
Jak powiedziała utalentowana Shonda Rhimes podczas swojego doskonałego adresu startowego w klasie Dartmouth 2014:
Myślę, że wielu ludzi marzy. I podczas gdy są zajęci snem, naprawdę szczęśliwi ludzie, naprawdę odnoszący sukcesy ludzie, naprawdę interesujący, zaangażowani, potężni ludzie, są zajęci robieniem… Porzuć marzenie i bądź wykonawcą, a nie marzycielem. Może wiesz dokładnie, o czym marzysz, a może jesteś sparaliżowany, ponieważ nie masz pojęcia, jaka jest twoja pasja. Prawda jest taka, że to nie ma znaczenia. Nie musisz wiedzieć. Musisz tylko iść do przodu. Musisz tylko coś robić, wykorzystywać kolejną okazję, pozostać otwartym na próbowanie czegoś nowego. Nie musi pasować do Twojej wizji idealnej pracy lub idealnego życia. Idealne jest nudne, a marzenia nie są prawdziwe. Po prostu zrób.