W The Muse widzimy wiele listów motywacyjnych, od dobrych do złych po naprawdę, naprawdę brzydkie. Ale od czasu do czasu widzimy taki, który sprawia, że całe biuro całkowicie się zatrzymuje.
Dzisiaj był jeden z tych dni.
Niedawna absolwentka Amy Hill szukała sposobu na wyróżnienie się wśród firm jako pisarzka stylu życia, więc zamieniła swój list motywacyjny w artykuł BuzzFeed. Tak, faktycznie opublikowałem go na BuzzFeed, wraz z niesamowitymi gifami.
Poza tym, że uwielbiamy gify, ten list motywacyjny przybija go z kilku powodów: doskonale podsumowuje, kim ona jest i jakie są jej kwalifikacje, pokazuje jej kreatywność i osobowość, a czytanie jest niezwykle przyjemne. Tego, powiedzmy sobie szczerze, nie można powiedzieć o większości listów motywacyjnych.
Teraz nie mówimy, że powinieneś skończyć i napisać artykuł BuzzFeed, ale takie podejście uczy nas kilku lekcji, które możesz włączyć do listu motywacyjnego, bez względu na wybrany format.
1. Zrób coś, co Cię wyróżnia
Menedżerowie ds. Zatrudnienia otrzymują setki listów motywacyjnych i wznawiają pracę, co oznacza, że aby zostać zauważonym, należy zrobić coś, co się wyróżnia. Może to mówi ciekawą historię, może tworzy dowcipne wskazówki, dlaczego powinieneś zostać zatrudniony, a może, podobnie jak Hill, używa zupełnie innego formatu. Jedno zastrzeżenie: wyróżnienie się z niewłaściwych powodów nie pomoże. Kreatywność i oryginalność to świetne sposoby na oddzielenie się, po prostu graj mądrze i nie idź tą drogą.
Co prowadzi nas do lekcji nr 2:
2. Poznaj swoich odbiorców
Hill stara się o pracę w mediach i branży treści, a firmy cenią ludzi inteligentnych, kreatywnych i znających media, więc jej format wyraźnie działa. Gdyby próbowała znaleźć, powiedzmy, rolę podstawowego księgowego? Prawdopodobnie niewłaściwe podejście.
Listy przewodnie to świetny sposób, aby pokazać, że rozumiesz środowisko i kulturę firmy i branży oraz udowodnić, że masz to, czego szukają. Dlatego zawsze pamiętaj, kto będzie czytał Twój list motywacyjny i dostosuj go do tego, co wiesz, że je podnieci. Twoim celem jest sprawienie, by kierownik ds. Zatrudnienia pomyślał: „Wow, ta osoba naprawdę to rozumie” (a następnie, oczywiście, zadzwonił na rozmowę kwalifikacyjną).
3. Pokaż, nie mów, dlaczego masz kwalifikacje
Każdy może wymienić kilka powodów, dla których są wykwalifikowani (a większość ludzi tak!). Ale skąd kierownik ds. Rekrutacji wie, że faktycznie możesz to zrobić?
Najlepsze listy motywacyjne nie mówią tylko czegoś, ilustrują to. Hill mogła powiedzieć, że jest kreatywną pisarką, ma oko na angażujące media i może faktycznie wyprodukować coś znaczącego, ale zamiast tego pokazała. A wynik był tym potężniejszy.
Lekcja? Zastanów się, w jaki sposób możesz udowodnić kierownikowi ds. Rekrutacji, że jesteś gotów podjąć wyzwanie, bez względu na to, czy dzielisz się opiniami klientów na temat tego, jak jesteś świetny, czy podajesz kilka przykładowych pomysłów na to, co byś zrobił, gdybyś został zatrudniony. To dodatkowy krok, którego większość ludzi nie robi, więc może mieć znaczenie
Zaufaj nam, wiemy, że listy motywacyjne mogą stanowić wyzwanie. Ale jeśli zastosujesz się do tych trzech zasad, wiemy, że Twój odsetek wywiadów przy lądowaniu zdecydowanie wzrośnie.
Aha, a ktoś w Londynie zdecydowanie powinien zatrudnić Hill. Gdybyśmy tam byli, prawdopodobnie byśmy to zrobili.