Ubiegłej jesieni zrobiłem coś, o czym nigdy nie pomyślałem, że zrobię to ponownie, złożyłem podanie o staż. Po zdobyciu tytułów licencjackich i magisterskich i zdobyciu ponad dwóch lat doświadczenia w „prawdziwym świecie”, nie widziałem, że mam powód, by nosić ten kapelusz ponownie.
Ale o to chodzi: w moim życiu była twórcza pustka i bardzo chciałem ją wypełnić. Chciałem pisać i chciałem, aby pewnego dnia była to duża część mojej kariery. Jeśli chodzi o odkrywanie nowego pola, nie możesz po prostu walc po prostu dlatego, że jesteś jego pasją. Musiałem, z braku lepszego wyrażenia, zacząć od dołu i nauczyć się pola od wewnątrz.
Jeden list motywacyjny GIF, a sześć miesięcy później, oto: jestem autorem około 150 artykułów - krótkich, długich, listów, esejów osobistych, jak to nazywacie. I żadna komórka w moim ciele nie będzie argumentować zdania, które zamierzam wypowiedzieć: Akceptacja tej okazji była najlepszą decyzją zawodową, jaką kiedykolwiek podjąłem, nie tylko dlatego, że ożywiła moją kreatywną iskrę, ale także dlatego, że nauczyła mnie tych pięciu nieocenionych lekcje kariery.
1. Ćwiczenie może nie uczynić doskonałego, ale na pewno sprawi, że będziesz lepszy
Pisanie nie jest dla mnie niczym nowym - wyraźnie pamiętam układanie opowiadania po opowiadaniu w moich notatnikach na długo przed tym, jak zacząłem pisać cyframi. Ale kiedy się zestarzałem i bardziej zaangażowałem w zajęcia pozalekcyjne, przestałem to robić.
A kiedy to zrobiłem, nękały mnie kreatywne bloki. Zakładałem (bardzo fałszywe) założenie, że aby być dobrym pisarzem, potrzebujesz tylko jednego szkicu - edycja dotyczyła tylko pisowni, gramatyki i interpunkcji. Moja potrzeba perfekcji uniemożliwiła mi pisanie słów na papierze, co spowodowało poważny brak praktyki w zakresie jednej umiejętności, którą chciałem udoskonalić.
Kiedy jednak objąłem tę dodatkową pozycję, nagle miałem kilka terminów do spełnienia. I nie mogłem pozwolić, aby moje zmagania stanęły na drodze do mojego sukcesu (lub zespołu). Więc napisałem. Było niezgrabne i brzydkie, ale zmuszałem sylabę po sylabie z głowy, żeby płynęły soki. Zaakceptowałem, że początkowo nie będą to musujące diamenty, lecz bryły węgla.
Posiadanie kilku zadań tygodniowo naprawdę sprawiło, że piłka potoczyła się w taki sposób, że „praca na osobistym blogu” nigdy nie była. A teraz, gdy piłka się toczy, trudno jest ją zatrzymać. Nie powiem, że już nigdy nie mam problemów - mam. Ale miesiące później historie napotykają o wiele mniej trudności, a zdania zaczynają się ze sobą harmonizować. Stopniowo mój węgiel zamienia się w te kamienie szlachetne, których pragnąłem.
2. Twoja osobowość naprawdę ma znaczenie przy kształtowaniu nowego nawyku
Według quizu osobowości Gretchen Rubin jestem pytającym. „Pytający” - mówi Rubin - „kwestionują wszystkie oczekiwania. Spełnią oczekiwania, jeśli uznają, że ma to sens. ”I to jest dla mnie trafne. Trudno mi się zobowiązać do zrobienia czegoś, o ile nie wiem i nie mogę zidentyfikować jego celu.
To tłumaczy, dlaczego przekształcenie mojej pasji w nawyk było wcześniej tak trudne - nie miałem dobrego „dlaczego”. Tworząc bloga, chciałem zapewnić sobie jedyne źródło utrzymania. Jednak po kilku latach małego natężenia ruchu zdałem sobie sprawę, jak trudne byłoby to zadanie, zwłaszcza w przypadku pracy w pełnym wymiarze godzin. I, niestety, tak naprawdę nie widziałem już sensu (wiem - smutne).
Oferta Muse dała mi bardzo dobry powód, by ścigać moje cele pisarskie. To doświadczenie może otworzyć tak wiele drzwi, ale tylko jeśli nie upuszczę piłki. Gdybym wcześniej to zrozumiał, potrzebuję bardziej określonego i ustrukturyzowanego motywu, aby coś z tym zrobić, być może skorzystałbym z tej okazji wcześniej. Ale przynajmniej wiem lepiej na przyszłość.
3. W ciągu dnia jest więcej czasu niż myślisz
Moją główną troską, kiedy zostałem zatrudniony? Jak mam to zrobić na ponad 40-godzinnym tygodniu pracy ? (Wywołaj lekką panikę.) W co się wpakowałem ?
Więc wszystko to zmapowałem. Ustaliłem, jak będzie wyglądał cały mój tydzień - w tym weekendy. Wstawiam swoje normalne godziny pracy, a następnie godziny i dni, które poświęcę The Muse (pozdrawiam elastyczne godziny!). Wreszcie, poświęciłem czas na pożądaną ilość snu.
To, co znalazłem, było niezwykle zachęcające: wciąż miałem ponad 30 godzin wolnego czasu. Co tydzień Więc zablokowałem też te okresy (ponieważ są one tak samo ważne, jeśli nie bardziej ).
Zamiast podążać za tym planem do koszulki, używam go jako szorstkiej wskazówki. W końcu życie się dzieje. Ale gdy jestem naprawdę przytłoczony, jest to świetny zasób do odniesienia.
4. Dążenie do mojej pasji nie musi być sportem samotnym
Jedną z zalet bycia stażystą w The Daily Muse jest to, że codziennie mogę wchodzić w interakcje z zespołem redakcyjnym. To dla mnie pierwszy raz i naprawdę mnie to cieszy.
Co tydzień jestem w stanie uczestniczyć w spotkaniu na boisku, w którym grupa około 10 wyobraźni podskakuje wokół pomysłów bez osądu, tylko z uczciwymi opiniami i nieograniczoną zachętą.
Ponadto, ten koncert zawiera także praktycznego managera, który jest o wiele fajniejszy niż kiedykolwiek sądziłem, że mógłby być. Podczas gdy ogólnie patrzyłem na pisanie i w większej części, idąc za moim wzniosłym snem, aby robić to w pełnym wymiarze godzin, ponieważ ta wielka samotna przygoda, którą musiałem zrealizować, oznaczał wszystko, teraz wiem, że to nieprawda. W rzeczywistości dążę do celu w jeszcze szybszym tempie, ponieważ inni mnie wspierają.
5. Podążanie za snem nie musi być niczym lub niczym
Dla niektórych osób realizacja pasji oznacza porzucenie wszystkiego innego i nurkowanie w pierwszej kolejności. Jeśli jesteś w stanie to zrobić, gorąco zachęcam. Kat Boogaard, autorka The Muse, rzuciła pracę bez planu awaryjnego , aby mogła zostać etatowym freelancerem. To było ryzykowne, ale opłaciło się - wielki czas. „Szybko do przodu” - mówi Boogaard - „osiągnąłem rzeczy, o których nawet nie pomyślałem, że są dla mnie możliwe”.
Ale nie jest to praktyczny wybór dla wszystkich. Nawet jeśli nie możesz zrobić tego, co zrobiła Kat, nie oznacza to, że powinieneś się poddać. Możesz zrobić obie rzeczy jednocześnie. Jestem już od prawie sześciu miesięcy, a jeśli mogę to zrobić, to ty też. Czasami było to trudne. Poświęciłem trochę snu i wydarzeń towarzyskich. Ale w moim brzuchu jest ogień, którego nie było od lat. I to jest tego warte, prawda?
Nie jestem pewien, dokąd zaprowadzi mnie ta ścieżka, ale nie muszę dokładnie wiedzieć, co przyniesie przyszłość. Tak długo, jak w chwili obecnej zmierzam we właściwym kierunku. To był jeden bardzo duży pierwszy krok i jestem podekscytowany, aby zobaczyć, dokąd ostatecznie doprowadzi. Ale na razie jestem dumny, że robię to, co wiele razy wcześniej bezskutecznie: Zarabiam na pisaniu. A jeśli ta pozycja pisarska zawiera tytuł stażysty, niech tak będzie. Warto wszystko, czego nauczyłem się ponownie podejmować w tej roli. Tak więc, jeśli debatujesz nad tym wyborem, nie - znajdź czas i spraw, by to się stało. Nie zbliżysz się do swoich snów, myśląc, że jesteś za stary, aby zacząć od nowa.