Dr Lisa McGrail spędziła karierę na pierwszej linii raka - zarówno dosłownie, jak i w przenośni.
Po ukończeniu szkoły medycznej na Georgetown University dzięki stypendium wojskowemu spędziła 11 lat pracując jako ogólny onkolog w armii amerykańskiej, gdzie odkryła swoją drugą miłość zawodową: badania nad zastosowaniem szczepionek w leczeniu raka piersi i jego regeneracji.
Jej pierwsza miłość? Pacjenci. Teraz, gdy McGrail zakończyła swój obowiązek, dzieli swój czas między zapewnienie swoim pacjentom w Centrum Opieki nad Piersią Uniwersytetu im. George'a Washingtona najlepszej opieki holistycznej i pracę nad próbami klinicznymi, aby poprawić walkę z rakiem piersi. Innymi słowy, ona nie tylko przoduje w najfajniejszych nowych technologiach w leczeniu i regeneracji raka piersi, ale nie boi się też mówić o znaczeniu podstawowych rzeczy, takich jak dieta i ćwiczenia, dla poprawy wyników leczenia pacjentów.
W tym miesiącu świadomości raka piersi usiedliśmy z McGrail, aby porozmawiać o jej ścieżce kariery, jej fascynujących badaniach oraz o tym, jak to jest pracować z pacjentami chorymi na raka każdego dnia.
Co chciałeś dorastać, a co ostatecznie skłoniło cię do podjęcia medycyny?
Zaczynałem jako małe dziecko, które chciało zostać lekarzem, głównie dlatego, że widziałem to w telewizji, ale nikt z mojej rodziny nie zajmował się medycyną i tak naprawdę nie miałem żadnych wzorów do naśladowania. Kiedy poszedłem na studia, byłem studentem angielskiego i lubiłem pisać, uwielbiałem takie rzeczy, jak Sherlock Holmes i tajemnice, więc chciałem na chwilę zostać reporterem śledczym. Przeszedłem od tego, że chcę być prawnikiem - prawnikiem typu przestępczego. I stamtąd znów krążyłem.
Ciągle wracam do całej sprawy śledczej i tak uzależniłem się od nauki - ponieważ nauka polega na odkrywaniu i rozwiązywaniu problemów. Zanim skończyłem studia, wiedziałem, że chcę zająć się medycyną i nauką.
Co skłoniło cię do specjalizacji w onkologii - leczeniu raka?
Myślę, że to byli pacjenci. Po ukończeniu szkoły medycznej i odbyciu stażu i pobytu zaczynasz trochę lepiej rozumieć pacjentów - dlaczego ludzie przychodzą i w czym jesteś dobry. Naprawdę podobała mi się ciągłość opieki onkologicznej. Podobał mi się fakt, że poznajesz nie tylko pacjentów, ale także ich rodziny i przyjaciół: naprawdę stałeś się częścią ich społeczności. I lubię myśleć o moich pacjentach jak o ludziach, a nie tylko o pacjentach, lubię ich widzieć przez lata i czuję się częścią pomagania im w czasach, kiedy naprawdę tego potrzebują.
Badania nad szczepionkami wydają się fascynujące - czy możesz mi o tym powiedzieć więcej?
Zainteresowanie zaczęło się od dżentelmena o nazwisku Dr. George Peoples, który w czasie mojej pracy dla wojska wpadł na pomysł, że mógłby stworzyć szczepionkę, która pomogłaby kobietom, które już miały raka piersi, pozostały wolne od chorób. W przypadku kobiet, które były leczone, istnieje pewien stopień ryzyka nawrotu, więc idea szczepionki polega na tym, że jest to peptyd - który jest częścią białka znajdującego się w komórkach raka piersi - i kiedy podajesz go kobieto, stymulujesz układ odpornościowy, aby wytworzył przeciwko niemu przeciwciała. I jest nadzieja, że ten układ odpornościowy będzie miał pamięć, więc jeśli w przyszłości którakolwiek z tych komórek wróci, układ odpornościowy zapamięta tę komórkę i zaatakuje ją.
To naprawdę nowy sposób podejścia do choroby. Podoba mi się pomysł, aby ciało kobiety było w stanie zwalczyć raka, ponieważ lubię naprawdę holistyczne podejście do leczenia raka. Mam nadzieję, że w nadchodzących latach okaże się, że chemioterapia jest barbarzyńska i odkryjemy, że istnieją bardziej ukierunkowane środki, holistyczne podejścia, szczepionki i różne immunoterapie, które będą w stanie wyleczyć ten rodzaj raka w porównaniu z toksycznymi chemioterapia, której używamy dzisiaj.
To stowarzyszenie, które nawiązałem, kiedy byłem w wojsku. Nie było mnie w laboratorium, ale szanowałem to, co się dzieje w laboratorium i chciałem przenieść to do kliniki. Tak więc moją rolą było rekrutowanie pacjentów do badań, zdobycie wiedzy i możliwość zaoferowania tej terapii moim pacjentom. I nadal to robię. Badanie, które obecnie prowadzimy, jest już dojrzałe i nadal obejmuje tę samą grupę.
Wspomniałeś o tym holistycznym podejściu do leczenia raka. Co to znaczy na ziemi, kiedy leczysz swoich pacjentów?
Lubię być w stanie korzystać z medycyny integracyjnej. Nie podoba mi się termin „medycyna alternatywna”, ponieważ oznacza to, że nie zamierzasz stosować metod leczenia, o których wiemy, że będą skuteczne - standardowych metod leczenia. Myślę o tym bardziej jako „medycynie komplementarnej” lub „medycynie integracyjnej”. Jest to praktyka, którą stosujemy w GW i jest to filozofia, którą rozwinąłem przez lata od uczenia się przez pacjentów.
Chodzi o to, że to, co robimy w naszym codziennym życiu, jest naprawdę ważne. Z pewnością nie zalecam nikomu rezygnacji ze standardowego leczenia - czy to chemioterapii, radioterapii czy manipulacji hormonalnej - ale myślę, że oprócz tego jest wiele rzeczy, które możemy zrobić, aby zapobiec nawrotom raka piersi.
Na przykład zalecam, aby moi pacjenci ćwiczyli; istnieją badania, które pokazują, że aktywne osoby, które przeżyły, mają o 50% mniejsze prawdopodobieństwo nawrotu niż osoby, które przeżyły tryb życia. Podkreślam więc to dla pacjentów i pomagam im w drodze do znalezienia sposobów dopasowania ćwiczeń do ich stylu życia. Dużo rozmawiamy również o diecie. A potem inne rzeczy związane ze stylem życia, takie jak ograniczenie alkoholu i stresu. Rzeczy, które moim zdaniem utrzymują ludzi w spokoju, bez stresu i ćwiczeń. Zmiana stylu życia po zdiagnozowaniu raka piersi jest bardzo ważna.
Jak wygląda Twoja codzienna praca?
Moja codzienna praca jest bardzo zajęta. W większości dotyczy to opieki nad pacjentem - na tym naprawdę się koncentruję. Prawdopodobnie spędzam około 30% mojego czasu na badaniach, które polegają głównie na przeglądaniu protokołów, chodzeniu do Instytucjonalnej Rady Kontroli, zbieraniu formularzy zgody i rekrutowaniu pacjentów. Od czasu do czasu prowadzę również rozmowy z grupami pacjentów lub studentami medycyny - staramy się edukować ludzi.
Część mojego czasu spędzam na chodzeniu na coś, co nazywamy tablicą guza. Bardzo blisko współpracuję z chirurgami - spotykamy się raz w tygodniu i analizujemy każdy nowy przypadek. Usiądziemy przy dużym stole konferencyjnym, a radiolog wystawi filmy z mammografami i ultradźwiękami, aby wszyscy mogli się przyjrzeć. Chirurdzy dokonają ich przeglądu i omówią operację, którą wykonali na tym pacjencie. Następnie patolodzy pokażą slajdy, a my faktycznie zobaczymy, co było na mammogramach. Następnie medyczni onkolodzy, ja i kilku innych dyskutujemy, co naszym zdaniem należy zrobić w tym momencie. Obecni są także dietetycy, nawigatorzy pacjentów, czasami niektórzy z naszych lekarzy medycyny integracyjnej i pracownicy socjalni. Opracowujemy plan dla każdego pacjenta, na który wszyscy się zgadzają. Jest to więc bardzo wspólny wysiłek, który jest naprawdę potrzebny podczas opieki nad pacjentami z rakiem piersi. Każda kobieta naprawdę musi mieć wokół siebie zespół lekarzy i personel pomocniczy.
Jaka jest najtrudniejsza część twojej pracy?
Myślę, że najtrudniejsza jest sytuacja, gdy pacjent nie czuje się dobrze lub gdy coś się dzieje. Trudno jest zmierzyć się z naszymi ograniczeniami. Miałem pacjentów, którzy świetnie sobie radzili w leczeniu, którzy radzili sobie dobrze od lat, a potem nagle rozwinęła się choroba przerzutowa.
Najtrudniejsza jest konieczność poinformowania o tym pacjenta, a następnie jego rodziny. To najgorsza część, i ta część, którą zabierasz ze sobą do domu. Nie tylko o tym zapominasz - to cię obciąża. I taki jest scenariusz, któremu ma zapobiegać szczepionka.
Jak sobie z tym poradzić i iść dalej każdego dnia?
To trudne! Moje motto i sposób, w jaki lubię nosić siebie i przedstawiać się pacjentom, jest przede wszystkim szczery. Nie możesz próbować go pokryć cukrem; po prostu musisz być szczery. A potem myślę, że po uczciwości przychodzi humor. Musisz być w stanie znaleźć coś, z czego można się śmiać - coś gdzieś. A potem potem jego nadzieja i zawsze staram się dawać moim pacjentom nadzieję, bez względu na wszystko.
Jaką radę miałbyś dla kogoś, kto chciałby poświęcić swoją karierę na raka?
Powiedziałbym, żeby pozostać z tym, nie zniechęcać się, pozostać pełnym nadziei i pamiętać, po co to robisz. Pacjenci to ludzie tacy jak wszyscy inni - mogą to być ludzie w twoim życiu. Przez większość czasu nie ma powodu, aby jedna osoba miała raka, a inna nie.
I wreszcie, będziemy w stanie to rozgryźć. Więc trzymaj się tego, pozostań pełen nadziei i ciężko pracuj.