PR Grace Kadzere i grafik Sandra Berzczynski pracowały dla agencji kreatywnych w rodzinnym mieście Johannesburga w Południowej Afryce, ale chciały prowadzić własny program. Byli młodzi (odpowiednio 27 i 28) i dość nowi w swoich dziedzinach, ale byli także utalentowani, ambitni i zdeterminowani - po prostu odpowiedni miks do samodzielnego uruchomienia czegoś. Poszli na to i narodziło się Continuum Studios, ich firma projektowa i public relations.
Był to niestety rok 2008 - a kiedy recesja dotknęła większość krajów, Afryka Południowa nie była wyjątkiem. Tak więc wkrótce po założeniu firmy duet postanowił zrobić krok do tyłu - wstrzymają się z pracą, zaoszczędzą pieniądze i zaczekają na prowadzenie firmy w pełnym wymiarze godzin, aż „we właściwym czasie”.
Ale w kwietniu 2011 roku zdali sobie sprawę, że nigdy nie będzie idealnego momentu. Więc bez kapitału - tylko laptopy, drukarki, wizytówki i pewne oszczędności - zdecydowali, że nadszedł czas, aby porzucić komfort pracy i pensji i wreszcie zrealizować swoje marzenia.
Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się nad założeniem własnej firmy (nawet w czasie recesji) lub zastanawiałeś się, jak to jest być własnym szefem, czytaj dalej spostrzeżenia, porady i refleksje Kadzerego i Berzcynskiego na temat ich pierwszego roku działalności .
Na początek, co zainspirowało cię do podjęcia pracy i pracy dla siebie?
Sandra Berzcynski
SB: Moja matka zawsze miała duży wpływ. Przyjechała do RPA z Polski bez żadnego języka ani dyplomu, ale podniosła się i założyła własny biznes. Zawsze podobało mi się to, jak zainspirowała mnie do tego samego.
Codzienne przyjmowanie od kogoś rozkazów było dla mnie ogromnym żniwem i wszystko, o czym mogłem marzyć, to praca dla siebie.
Grace Kadzere
GK: Pochodzę z tego samego pochodzenia - moja mama miała niewielkie wykształcenie i przyjechała z Zimbabwe do Afryki Południowej bez niczego. Ale pracowała tak ciężko, że nie byłem pozbawiony niczego, co dorastało. To zawsze inspirowało mnie do pracy dla siebie.
To, co ostatecznie popchnęło mnie do krawędzi, to ograniczone dni urlopu, praca z klientami, których nie mogłam znieść, i niemożność oszalenia i kreatywności w kampaniach.
Czy to była właściwa decyzja, aby „odczekać” recesję przez kilka lat, zanim przejdzie się na pełny etat?
GK: Osobiście uważam, że tak było. Wielu przedsiębiorców zamykało nowe firmy i wracało do świata korporacyjnego. Mimo że niekoniecznie oznacza to porażkę, wierzę, że może to zepsuć czyjeś ego do tego stopnia, że nigdy więcej nie spróbuje.
Jak wygląda scena przedsiębiorczości w Afryce Południowej?
GK: Każdego dnia otwiera się tak wiele firm, ale jednocześnie wiele z nich zamyka się. Z osobistej obserwacji wielu młodych ludzi nie docenia kosztów i czasu potrzebnych na założenie własnej firmy, co powoduje, że ludzie łatwo się poddają. Brak funduszy dla mniejszych firm jest prawie niczym w porównaniu z zapotrzebowaniem na fundusze, więc to też nie pomaga.
I wtedy,
GK: Intymność i umiejętność słuchania oraz krytykowanie bez rozpadu. Poznajemy naszych klientów poza sferą pracy, dowiadujemy się o nich nieco więcej i pozostajemy bardzo blisko. Jeśli zadzwonią do nas po coś pilnego, nawet jeśli nie będzie nas w biurze, nigdy, nigdy nie kierujemy ich do pracowników. Może w przyszłości to zrobimy, ale teraz jesteśmy bardzo praktyczni. W rzeczywistości nigdy nie musieliśmy reklamować naszych usług - wszyscy nasi klienci mówili ustnie.
Z drugiej strony, w
SB: Konkurowanie z większymi agencjami jest trudne! Wiedziałem, że to będzie trudne - ale nie takie trudne. Zawsze stresujące jest dążenie do tego, by koniec się kończył i osiągnięcie celu pod koniec każdego miesiąca. Jedną z największych trudności dla nas jest to, że ponieważ jesteśmy mali i rozwijamy się, oczekuje się, że damy minimalne ceny. To przygnębiające, ponieważ wiemy, że nasza praca jest warta więcej niż absurdalne budżety, które nakładają na stół.
GK: Nasze doświadczenie w zakresie wieku i poziomu zdecydowanie w pewnym stopniu działa przeciwko nam. Niektóre marki, które przedstawiliśmy, aby wyrazić swoje największe obawy, to brak doświadczenia. Ale ci, którzy dali nam możliwość udowodnienia, że rzeczywiście wrócili do pracy z nami.
Jak rozwinąłeś swój biznes od początku?
SB: Byliśmy w stanie zatrzymać naszych klientów i zarobić więcej pieniędzy, oferując im więcej niż jedną usługę. Niedawno znalazłem nową pasję - fotografię. Nasi klienci tego potrzebują i zamiast outsourcingu, robimy to sami.
GK: Poza PR zawsze płacono mi za blogowanie dla innych ludzi i marek, a to usługa, którą teraz udostępniamy naszym klientom. To sprawia, że życie jest o wiele łatwiejsze, gdy mogą zaspokoić wszystkie swoje potrzeby projektowe i komunikacyjne przez jedną firmę.
Wreszcie, czy bycie własnym szefem było wszystkim, o czym marzyłeś? Jaka była najlepsza część?
SB: Podoba mi się pomysł, że nie muszę odpowiadać nikomu oprócz moich klientów. Uwielbiam móc pracować zgodnie z harmonogramem, doceniać pracę wykonaną pod nazwą naszej firmy i mieć więcej czasu na skupienie się na innych osobistych pasjach.
GK: Wybór najlepszej gazety biznesowej w kraju i zobaczenie mojego klienta na okładce to jedno z najbardziej satysfakcjonujących uczuć. Kiedy stoję przed klientami, aby przedstawić koncepcję, robię to dla naszej marki - nie ma obawy, że mój szef pomyśli, że zrobiłem źle. Radość z robienia tego jest jak przypływ adrenaliny - pozwolił mi zwariować z pomysłami i tak bardzo zwiększył moją pewność siebie. Nie sposób opisać euforii związanej z zawarciem dużego kontraktu i wiedząc, że dochód nie trafi do nikogo oprócz nas.