Może Suzanne Venker nie była tego świadoma, ale Stany Zjednoczone walczą z tą małą rzeczą zwaną recesją od 2008 roku. Tak się składa, że jest to ten sam rok, w którym badanie społeczności amerykańskiego biura spisowego wykazało początek spadku małżeństwa wśród dorosłych Amerykanów .
To, co wielu z nas uznaje za naturalną reakcję na malejące pensje, niepewność ekonomiczną i ogólny wzrost stresu w ogóle, Venker maluje jako mroczną konsekwencję wzrostu wpływów współczesnej kobiety w jej najnowszym artykule dla Fox News: Wojna z ludźmi. ”
Łatwo byłoby zaatakować twierdzenia Venkera oparte na ich absurdalności, ale najbardziej niepokojące jest jej pozorne pragnienie, aby odeprzeć postęp, z którym kobiety tak ciężko walczyły, i zdegradować kobiety ze swojego miejsca na równi w społeczeństwie - i robić to lekkomyślnie, bez odrobiny sprawdzalnych badań na poparcie swoich roszczeń.
Stwierdzenie, które rozpoczyna utwór Venkera - że kobiety chcą wyjść za mąż, ale że mężczyźni nie chcą się z nimi ożenić - jest wytworem jej wyobraźni. Przywołuje wyniki badań z 2010 Pew Research Center, w których stwierdzono, że 37% ankietowanych kobiet w wieku od 18 do 34 lat stwierdziło, że udane małżeństwo było jednym z najważniejszych aspektów ich życia - w porównaniu z 28% w 1997 r. Mężczyźni odnotowano jednak spadek z 35% do 29% w tym samym okresie. Dla Venkera ta zmiana była wskazówką, że mężczyźni tracą zainteresowanie małżeństwem.
Jednak nie przytacza żadnych prawdziwych badań na poparcie tego twierdzenia - jedynie anegdotyczne rozmowy z setkami (czekaj, może nawet tysiącami!) Mężczyzn, które sama opisuje jako część subkultury. Ostatnim razem, gdy sprawdzałem, subkultury nie odzwierciedlają dokładnie ogólnej populacji, więc od samego początku jej logika jest już błędna.
W dalszym ciągu obwinia rewolucję seksualną za zmianę sposobu interakcji mężczyzn i kobiet, twierdząc, że chociaż kobiety się zmieniły, mężczyźni nie. Ale prawda jest taka, że ludzie również dorastali z czasem. Podczas gdy więcej kobiet wchodzi na rynek pracy niż kiedykolwiek wcześniej, tak samo coraz więcej mężczyzn podejmuje wyzwania związane z prowadzeniem gospodarstwa domowego. Według US Census Bureau w 2010 r. 32% ojców z partnerem zatrudnionym opiekowało się dziećmi co najmniej raz w tygodniu, co stanowi wzrost z 26% w 2002 r., Oraz ojców z dziećmi w wieku poniżej pięć, 20% było głównym dozorcą. Powiedziałbym, że mężczyźni znacznie zmienili swoje role w ostatnich latach.
Wydaje się jednak, że statystyki nie są wystarczające dla Venkera - a może tylko dlatego, że jej nie miała - więc przeskakuje z jednego bezpodstawnego wniosku do drugiego, twierdząc, że kobiety są wściekłe i defensywne (często nie wiedząc, dlaczego ), pozbawili mężczyzn należnego im miejsca na tronie, a teraz, niestety, biedni, bezradni ludzie nie mają już gdzie pójść.
Podsumowując, kobiety obaliły mężczyzn. W każdym razie według Venkera. Co skłoniło mnie do myślenia, że gdyby tak było, czy kobiety nie zarabiałyby więcej niż mężczyźni? Jeśli ta wojna z mężczyznami, o której mówi Venker, naprawdę się wydarzyła, to brzmi jak wygrana kobiet. Jeśli tak, to gdzie są łupy wojenne?
Gdyby kobiety tak bezlitośnie szalały przeciwko swojej prawdziwej kobiecej naturze, jak to nazywa Venker, czy nie byłoby w związku z tym, że kobiety były nowymi kapitanami przemysłu, przepełniającymi dyżury w zarządach spółek, prowadząc spółki publiczne i zasadniczo rządząc światem? Gdyby tylko.
Ale Venker nie wystarczy po prostu wyrzucić kobiety za wysłanie wszystkich żonatych mężczyzn biegających na wzgórza. Dodaje zniewagę obrażeniom, gdy stwierdza, że kobiety nie ma w miejscu pracy, ale w domu - że kobiety potrzebują mężczyzn, aby „podnieść luz w biurze - w celu prowadzenia zrównoważonego życia, którego szukają”.
Leniwa próba Venkera sugerowania, że jedna zmiana w demografii naszego kraju w trakcie największego kryzysu finansowego w najnowszej pamięci jest przyczyną wszystkich dysfunkcji w małżeństwie, jest nieodpowiedzialna i niewiele robi na poparcie jej pozornej krucjaty w celu zdegradowania kobiet z ich równych stanowisk z mężczyzn w miejscu pracy (choć nie są jeszcze równi) i zostawiają ich boso, w ciąży i podporządkowanych (ale dzięki niebiosom, żonatym!) ich zasłużonym i wyraźnie wyższym mężczyznom.
Jeśli jednak cokolwiek, niezorganizowany rant Venkera może rozpalić ogień pod mężczyznami i kobietami, aby pomóc w dalszym wezwaniu do równości w miejscu pracy (i wszędzie indziej). Więc za to powinniśmy jej podziękować.