Skip to main content

Rzeczywistość wolontariatu i rozmowy, których nie prowadzimy

Sztuka bez centrum. Globalność peryferii - dyskusja panelowa (Może 2025)

Sztuka bez centrum. Globalność peryferii - dyskusja panelowa (Może 2025)
Anonim

Bardzo potrzebna debata na temat wolontariatu rozpoczyna się w Internecie. Obejmuje głosy z branży, naukowców, specjalistów z branży turystycznej i samych wolontariuszy. Od „ciężaru białego turysty” po „lwy, zebry i afrykańskie dzieci” w sercu tych opowieści znajduje się koncepcja niedoświadczonych wolontariuszy, którzy korzystają ze swojego przywileju, by wyjechać za granicę dla własnego ego i wyrządzają więcej szkody niż pożytku na ziemi.

Krytyka jest ważna: widziałem wiele przykładów cytowanych w debacie zbyt wiele razy w terenie. Od rozpadających się bibliotek po ratowanie burdelu, które poszło nie tak, dobre intencje mogą stworzyć wiele problemów dla społeczności. W rzeczywistości mogę wiele razy wymieniać, gdzie coś poszło nie tak, i znacznie mniej, gdy rzeczy rzeczywiście działały tak, jak początkowo planowaliśmy.

Ta rozmowa jest ważna, ale martwię się, że student, który zawsze marzył o wyjeździe za granicę, emeryt, który chce się uczyć i robić coś innego, lub badacz, który chce wejść głębiej w społeczność, poczuje się sparaliżowany w tej dyskusji i zdecydujcie się nie kontynuować podróży ani wolontariatu.

Chociaż musimy zwrócić uwagę na krytykę wolontariuszy i branży dobrobytu społecznego oraz zwiększyć świadomość na temat ich działania, powinniśmy również porozmawiać o złożoności sektora wolontariuszy, a nie tylko obwinić wolontariuszy. Musimy zbadać cały system „czynienia dobra”, a nie tylko potępiać jednostki. Prowadząc szerszą dyskusję na temat systemów kryjących się za krytyką, możemy pomóc w tworzeniu bardziej skutecznych i wpływowych możliwości dla wolontariuszy i podróży w dłuższej perspektywie.

Spędziłem karierę w sektorze dobra społecznego i poświęciłem wiele moich kolumn na podnoszenie świadomości na temat naszego wpływu na świat, widzę debatę z obu stron tego zagadnienia; ale sprowadza się do czegoś więcej niż tylko złych dobrych intencji. Oto niektóre z głównych czynników, o których powinniśmy rozmawiać, aby przenieść rozmowę na wyższy poziom.

To nie tylko zachodni problem

Na angielskim obozie w Tajlandii prowadzonym przez międzynarodowe szkoły uczniowie z miasta podróżują do małych wiosek, aby uczyć mieszkańców języka angielskiego umiejętności językowych.

Ale jeśli pójdziesz do jednego z tych obozów, zobaczysz, że nie jest on prowadzony po angielsku, ale po tajsku, że zrobiono więcej zdjęć niż lekcji, i że wieśniacy w zasadzie przechodzą ruchy dnia czekam na prezenty. Kiedy uczniowie wyjeżdżają, nie poprawiono żadnych umiejętności, nie wspierano wymiany, a wioskę pustoją chipsy ziemniaczane i torby 7-11.

Debata o wolontariacie dotyczyła tożsamości, przywilejów, rasy i klasy na różne sposoby i zawsze wskazuje przypadki zachodniego turysty wyjeżdżającego za granicę i popełniającego błędy. Ale, jak pokazuje ta historia - i niezliczona liczba innych, które mogę wam powiedzieć - to nie jest tylko problem Zachodu i nie są to tylko „Małe Białe Dziewczynki”. Wraz z rosnącą klasą średnią na całym świecie, coraz więcej szkół, firm i osób uczestniczy w wolontariacie, a ich modele są równie zepsute. Od Bułgarii po Filipiny trwają lokalne inicjatywy wolontariackie, które napotykają wiele takich samych błędów i wyzwań, jakie popełniają wolontariusze zachodni.

Często organizacje, które goszczą wolontariuszy i robią dobro społeczne, są często problematyczne, od znanych organizacji zajmujących się handlem ludźmi, które wyolbrzymiają historie w Kambodży, po całkowity brak rozliczania darowizn na trzęsienia ziemi w Chinach. To wyzwanie stojące przed branżą nie jest Problem zachodni - to problem globalny. Musimy porozmawiać o kulturze „czynienia dobra” na całym świecie oraz debatach, które musimy angażować i domagać się odpowiedzialności każdego wolontariusza i organizacji. Nie tylko na Zachodzie.

Chodzi o pieniądze

Wszyscy zostaliśmy dotknięci apelami o pozyskiwanie funduszy, niezależnie od tego, czy pochodzą one od aspirujących wolontariuszy, czy samych organizacji charytatywnych. Faktem jest, że organizacje potrzebują pieniędzy, aby prowadzić działalność, a marketing „zrób różnicę” jest ich dużą częścią. Ale wysyła komunikat, że istnieją szybkie rozwiązania dużych problemów społecznych, a ten rodzaj marketingu napędza dobry biznes społeczny (nie wspominając o tym, że zbiera dużo pieniędzy) - wzmacniając pomysł, że jeśli masz dobre intencje, zmień stanie się z dnia na dzień.

W pewnym sensie branża wolontariacka robi to samo. Ponieważ dla wielu młodych ludzi wolontariat stał się rytuałem przejściowym, istnieje cały sektor, który stara się wykorzystać swoje pomysły na oddanie. Tak, wolontariusze mogą zaoszczędzić pieniądze organizacji, wprowadzając umiejętności, za które organizacja inaczej nie mogłaby zapłacić, ale często ludzie płacą za doświadczenie w ramach wolontariatu, nawet jeśli nie ma wyraźnego projektu w terenie lub jeśli są wyczerpać zasoby. Wiele organizacji nadal boryka się z wolontariackimi programami tylko dlatego, że wygląda to dobrze na wynik finansowy.

Organizacje charytatywne muszą zbierać pieniądze, aby wykonywać swoją pracę w terenie, a wolontariusze mogą być częścią tej układanki, zarówno dla wizerunku public relations, jak i w celu przekazywania większej liczby darowizn z powrotem do organizacji. I musimy być realistami, że dobry przemysł społeczny jako całość zależy od gromadzenia funduszy na przetrwanie. Dlatego ważne jest podkreślenie faktu, że niektórzy wolontariusze „płacą za przywilej”, ale musimy także zacząć rozmawiać o tym, w jaki sposób te pieniądze mogłyby być efektywniej wykorzystane i czy branża wolontariuszy może dążyć do większej odpowiedzialności finansowej i przejrzystości.

Nawet najlepiej zaplanowane projekty nie zawsze działają

Jeśli kiedykolwiek miałeś projekt badawczy lub opracowałeś biznesplan, wiesz, że wszystko zmienia się w trakcie tego procesu i rzadko rzeczy będą wdrażane w ten sam sposób, kiedy zaczynasz. To samo dotyczy wolontariatu. Przemysł społeczny często mówi nam, jak łatwo jest wzmocnić pozycję i zrobić różnicę - ale nie zapewnia nam zrozumienia i umiejętności radzenia sobie, gdy pojawią się komplikacje (i zwykle tak się dzieje).

Na przykład podczas mojego pobytu w Birmie w miejscowej szkole był mały chłopiec, który potrzebował operacji, aby nie stracić słuchu. Problem wydawał się dość łatwy; zebrać pieniądze na operację, a on będzie mógł słyszeć i prowadzić normalne życie.

Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. Po zebraniu pieniędzy i szukaniu dalszych badań przed operacją miejscowa klinika stwierdziła, że ​​utrata słuchu była nieunikniona i nieoperacyjna - i nie mógł iść do większych i lepszych szpitali, ponieważ był uchodźcą i prawdopodobnie zostałby deportowany.

Prawdopodobnie mógłbyś mi powiedzieć, że powinienem był mieć plan strategiczny lub zespół ekspertów do konsultacji, a ja to zrobiłem. Ale rzeczywistość jest taka, że ​​z powodu konfliktu, praw człowieka i mojej naiwności musiałem powiedzieć dziecku, że w rzeczywistości nie otrzyma odpowiedzi, jak obiecano.

Nawet najbardziej przemyślane projekty strategiczne wspierające „odpowiedzialną turystykę” nie zawsze będą działać zgodnie z planem. Pomysł, że „jeśli wejdę w dobre intencje i wykonam tę pracę, wszystko będzie lepiej”, rzadko się sprawdza. I to jest trudna część do konfrontacji; ta zmiana zachodzi powoli i często banalnie, bez „życia zmieniają się na zawsze”, które sprzedaje nam przemysł.

Ale to ważne. Gdyby rozmowa z wolontariuszem zaczęła zajmować się złożonym charakterem wywierania wpływu - a nie rynkiem, że zmiana odbywa się w dobrych intencjach - wszyscy moglibyśmy spojrzeć bardziej realistycznie na problemy, przed którymi stoi nasz świat, i naprawdę coś zmienić.

Jedno doświadczenie nie jest bardziej „autentyczne” niż drugie

Istnieje dziwna, niewypowiedziana hierarchia w świecie podróży i dobrych społeczności; że ci, którzy pracują za granicą lub dużo podróżują, będą lepszymi wolontariuszami lub specjalistami ds. rozwoju. Piszemy i rozmawiamy o znalezieniu najbardziej wciągającej kulturowo podróży, romantyzując nawet najtrudniejsze sytuacje w ramach „autentycznego” doświadczenia.

Problem polega na tym, że kiedy uwielbiamy trudy jako autentyczną podróż, ryzykujemy ustanowienie precedensu, który naprawdę trudno jest zaspokoić dla osób dopiero zaczynających. Jeśli stoję na poboczu drogi w Chennai w nieznośnym upale, waląc gigantycznymi komarami, próbując zepsuć autorickshaw, i mam zatrucie pokarmowe, to nie jest rytuał przejścia - to okropne i nie zamierzam tego robić aby zabrać ze sobą na Twittera lub historię, postaram się „kogoś podszkolić” na konferencji podróżniczej. Ale, jak podkreśla Rafia Zakaria, przesłanie „wybrałem trud i przeżyłem go” jest wszechobecne w tych opowieściach branży wolontariackiej.

Podczas Women's Travel Fest Samantha Brown z Channel Travel przedstawiła odświeżające oświadczenie dla wolontariuszy i podróżników na całym świecie; że nie ma znaczenia, czy postrzegasz siebie jako turystę, czy podróżnika, najważniejsze jest to, że byłeś wystarczająco odważny, aby się tam dostać i spróbować czegoś nowego. I, jak zauważa Daniela Papi w swoim ostatnim artykule w Huffington Post , że tak naprawdę nie ma dużej różnicy między wolontariuszem a wolontariuszem - to po prostu sposób, w jaki go ujęliśmy.

Oba będą zajmować się tymi samymi problemami w zarządzaniu programem i wdrażaniu projektów, i oba staną przed podobnymi wyzwaniami w terenie. Moja rada brzmi: bądź świadomy swojej obecności i swojego wpływu oraz realistycznie podchodź do swojej pracy. Ale wiedz też, że żaden podróżnik nie jest lepszy od drugiego.

Przemysł musi się zmienić, nie tylko osoby fizyczne

Po pracy w organizacjach non-profit lub dobrach społecznych możesz się naprawdę zmęczyć. Kiedy widzisz rzeczy, które nie działają tak, jak powinny, że organizacje nie zawsze mogą się utrzymać, a idea „nie szkodzić” jest często niemożliwa, wszystko jest dość zniechęcające.

Więc co robimy?

Filmy takie jak Gringo Trails podkreślają wpływ podróży i turystyki na całym świecie i rozpoczynają dyskusję, że podczas gdy ludzie muszą się zmieniać, branża turystyczna również musi się rozwijać. Odpowiedzialne zasady dotyczące podróży zostały utworzone, ale nie zostały dobrze wdrożone, a organizacje wolontariackie nie zawsze stosują najlepsze praktyki, nawet jeśli mają zasady przewodnie na swoich stronach internetowych. Tylko dlatego, że organizacja ma jasną misję lub najlepsze intencje, nie zawsze przekłada się na dobrą pracę.

Ale w rzeczywistości ludzie nadal będą podróżować i zgłaszać się na ochotników, ludzie nadal będą się popsuć, a mnóstwo pieniędzy zmieni ręce. Organizacje będą musiały zacząć zajmować się tym i należy wprowadzić system odpowiedzialności zarówno dla dużych, jak i małych organizacji. Jednak w perspektywie krótkoterminowej być może nadszedł czas, aby wolontariusze byli świadomi i informowani o wszystkich aspektach debaty. Dobrym punktem wyjścia jest zadawanie sobie tych pytań, jeśli zamierzasz zostać wolontariuszem za granicą.

Istnieje również wiele organizacji, które promują przemyślaną, dopracowaną pracę - organizacje takie jak World Learning, Atlantic Impact i The Wandering Scholar - i zachęcam do ich sprawdzenia. Podejście to jest uczciwe i realistyczne i koncentruje się na indywidualnej transformacji, a nie na natychmiastowych zmianach.

I to wszystko: musimy zacząć być szczerzy, dlaczego podróżujemy i dlaczego zgłaszamy się na ochotnika. Ponieważ rzeczywistość jest taka, że ​​podróże, u ich podstaw, zawsze bardziej dotyczyły nas samych niż kogokolwiek innego. Przyznajmy, że wolontariat nie jest tak różny.