Prawie rok temu do dnia włożyłem włosy w koński ogon, kiedy sięgnąłem i wyciągnąłem garść pasm. Nie mogłem w to uwierzyć: tak się zestresowałem, że dosłownie wypadały mi włosy.
Do tego czasu wiedziałem, że jestem ciągle wyczerpany i opóźniony we wszystkim, ale nagle pojawiło się fizyczne przypomnienie, którego nie mogłem zignorować. A potem uderzyło mnie to, jak głęboko sabotowałam się: miałam ponad 40 „ważnych” e-maili, na które wciąż nie było odpowiedzi, ledwo zmieniałam pisanie zadań przez ostatni brzęczyk i ogólnie czułam, że ciągle przepraszam za spóźnianie się lub nie poświęcanie wszystkiego projektowi.
Wchodząc w nowy rok, obiecałem sobie: zarządzam czasem i równoważę obciążenie pracą w sposób, który nie zawsze mnie stresuje. Jak to zrobiłem? Oto kilka zmian, które musiałem wprowadzić - i Ty też możesz.
1. Wiedzieć, jak korzystać z listy rzeczy do zrobienia
Kiedyś byłem jedną z tych osób, które udawały, że pamięta w głowie listy zadań do wykonania. Ale z oczywistych powodów ciągle zapominałem o robieniu naprawdę ważnych rzeczy, tworząc w ten sposób dużo stresu i mentalność „ledwo skończoną na czas”.
Mniej więcej w czasie incydentu z włosami dokonałem niewielkiej zmiany: zmieniłem aplikację „Przypomnienia” MacBooka na moją listę rzeczy do zrobienia. Na początku miałem okropne korzystanie z aplikacji; Codziennie kładłem na talerzu zbyt wiele rzeczy i nigdy nie dotarłem do końca listy. Ale nauczyłem się z tego początkowego problemu, że nie wystarczy mieć listę rzeczy do zrobienia (jak doradza wiele osób); musisz wymyślić własny system.
W końcu wpadłem w rytm: codziennie przypisywałem jedno lub dwa ważne duże zadania, a może dwa lub trzy mniejsze. Starałem się nigdy nie mieć więcej niż sześć rzeczy na codziennej liście rzeczy do zrobienia więcej niż kilka razy w miesiącu. Wkrótce mogłem zacząć planować zadania z tygodniowym wyprzedzeniem i odpowiednio je przenosić, dając mi swobodę ukończenia ważnych zadań z dużym wyprzedzeniem i dowiedzenia się, co przyniesie mi przyszłość.
Dolna linia? Nie wystarczy mieć listę kontrolną; poświęć czas na znalezienie systemu, który naprawdę ci się podoba, i znajdź równowagę zadań, które możesz faktycznie ukończyć i które nie stresują cię. To, co działa dla jednej osoby, nie działa dla kogoś innego. Osobiście bardzo podoba mi się moja prosta aplikacja Przypomnienia, ale mam przyjaciół, którzy używają naprawdę intensywnych aplikacji, które mają wszystkie dzwonki i gwizdy.
Czy te aplikacje działałyby dla mnie? Cholera nie, ale to nie ma znaczenia. Wszystko zależy od tego, czego potrzebujesz.
2. Poznaj swoje leniwe godziny
Istnieje wiele świetnych porad na temat pracy w najbardziej produktywnych godzinach w ciągu dnia, ale ja osobiście nie wiedziałem, jakie były moje „produktywne” godziny, dopóki nie odkryłem, kiedy nastąpiły moje absolutnie leniwe godziny. Brak tej wiedzy uniemożliwił mi utrzymanie niskiego poziomu stresu i wysokiej wydajności.
Na przykład w moim przypadku zauważyłem, że jeśli nie zacznę wykonywać pracy przed godziną 11 rano, w ogóle nie będę dużo robić. Jest tylko coś we wczesnych godzinach, które sprawiają, że jestem chory i gotowy na załatwienie sprawy; jeśli odłożę wszystko do popołudnia, wiem, że moja produktywność zmierza na południe i że może być 15% szansa na uzupełnienie mojej listy rzeczy do zrobienia.
Jeden gigantyczny błąd, który popełniłem w zeszłym roku, brzmiał: „Dzisiaj po prostu wykonam swoją pracę; Mam mnóstwo czasu! ”Jasne, w rzeczywistości pozostało 12–13 godzin, ale w czasie Lily mój dzienny zegar wydajności zbliżał się do zera. W rezultacie cały czas pracowałem do wyznaczonych terminów, a poziom stresu był rekordowo wysoki.
Chcesz poznać swoje leniwe godziny? W ciągu najbliższych pięciu lub sześciu tygodni zanotuj faktyczne momenty, kiedy masz ochotę wykonać najmniej pracy. Czy zdarza ci się surfować po Netflix około 17:00 każdego dnia lub drzemać siedem razy rano? Najczęściej są to godziny, w których powinieneś przestać próbować zmusić się do pracy i że należy odjąć od liczby godzin w ciągu dnia.
3. Sprawdź swój harmonogram snu
Gdy zacząłem sprawdzać listę rzeczy do zrobienia i godziny pracy, popełniłem kolejny istotny błąd: nie zmieniałem harmonogramu snu, aby dostosować go do nowego harmonogramu pracy. W tym czasie kładłem się spać o 1 lub 2 w nocy i budziłem się o 7 rano, aby rozpocząć pracę. Jest rzeczą oczywistą, że cały czas zaczynałem być podenerwowany i zepsuty.
Wkrótce zacząłem kłaść się spać dużo wcześniej (mówię o godzinach babci, jak 9 lub 10 po południu), abym mógł się obudzić i zacząć pracę. Nawet teraz zazwyczaj śpię najpóźniej do 23:30 w większość nocy.
Jeśli chodzi o własny harmonogram snu, nie bój się wybrać niekonwencjonalnej trasy. Na przykład mam jednego przyjaciela, który jest najbardziej produktywny we wczesnych godzinach porannych; aby to zrekompensować, bierze kilka długich drzemek w ciągu dnia i działa wyjątkowo dobrze.
Ale cokolwiek robisz, nie lekceważ, jak ważny jest sen dla bycia produktywnym. Brzmi to sprzecznie z intuicją („Więcej czasu na spanie oznacza mniej czasu na skończenie wszystkiego!”), Ale ma ogromną różnicę w poziomie wydajności.
Ogólnie rzecz biorąc, pamiętaj, że zwykle musisz zmienić kilka kluczowych rzeczy i trzymać się ich przez długi czas. Posiadanie wspaniałej listy rzeczy do zrobienia nic nie robi, jeśli jesteś zmęczony przez cały czas (co czyni cię leniwszym niż zwykle), a dobry sen nie pomoże w wykonaniu wszystkich zadań na cały dzień jeśli nie masz listy rzeczy do zrobienia.
Ale zestawiając wszystkie te zasady, nie będziesz już obserwować odliczania czasu. Obietnica.