28 października 2013 roku obudziłem się z bólem głowy.
Na początku nie myślałem o tym zbyt wiele, tylko przykra presja za prawym okiem. Ale ból głowy nigdy nie zniknął. Minęły już ponad cztery lata i nadal tam jest. Ciągły ból wynosi około 5/10 - nie do zniesienia, ale stale obecny - jakby w mojej głowie był nadmuchany balon, który jest trochę za duży. Są też inne objawy. Skoki bólu, które utrudniają mi widzenie lub wyprostowanie. Drętwienie i mrowienie w moich rękach i stopach. Osłabienie mięśni, ból stawów I tak dalej.
Mam zespół lekarzy, którzy zastanawiają się, co dokładnie powoduje wszystkie te problemy, ale odpowiedzi jeszcze nie nadeszły. Diagnoza, na którą się zdecydowali, przynajmniej na razie, to nowy dzienny uporczywy ból głowy, który jest zasadniczo bólem głowy o nagłym początku i nie ma znanej przyczyny, która po prostu nie ustępuje. Podczas gdy próbowałem dziesiątek zabiegów - od leków po blokadę nerwów, a nawet botoksu - nic nie przebiło mojej linii podstawowej bólu.
To był długi proces równoważenia poszukiwania odpowiedzi z akceptacją życia w moim obecnym stanie. Muszę często odpoczywać, a nawet drzemać, aby przetrwać moje dni. Czasami nawet nie mogę wstać z łóżka. Cały dzień wpatrywania się w ekran komputera sprawia, że ból głowy rośnie do nieznośnych poziomów.
Kiedy zacząłem odczuwać ból głowy, byłem koordynatorem programu dla uzdolnionego programu edukacyjnego. Ale praca na pełny etat stała się niemożliwa. Czułam się tak wyczerpana i tak bardzo cierpiąca, że miałam trudności z utrzymaniem otwartych oczu. Pod koniec dnia, kiedy przyszedł czas na powrót do domu, ledwo widziałem. Zrezygnowałem ze stanowiska w ciągu miesiąca.
Praca w niepełnym wymiarze godzin wydawała się kolejnym logicznym krokiem. Kochałam dzieci, więc dostałam pracę jako nauczycielka sztuki i przedmiotów przyrodniczych w przedszkolu wybiegającym z mojego kościoła, gdzie spędziłam dużo czasu na wolontariacie. Najlepsza część? Brak ekranów komputerowych. Ale, tak jak kochałem dzieci, fizyczny aspekt pracy - cały dzień leżąc na nogach, ciężko podnosząc i radząc sobie z hałasem, który jest nieunikniony podczas pracy z dziećmi - znów był dla mnie zbyt duży.
Zmiana sposobu myślenia
Moim celem zawsze było zostać pisarzem w pełnym wymiarze godzin. Byłem w drodze, kiedy ukończyłem MSZ w twórczym pisaniu w 2012 roku, pełen pomysłów na książki i poezję. Wiedziałem również, że zarabianie na życie jako twórczy pisarz będzie trudne, szczególnie na początku mojej kariery.
Ale miałem plan. Przez kilka lat dostanę dzienną pracę, pracując nad wydaniem mojej pierwszej książki i stamtąd. Wydawało się, że jest to najbardziej rozważna ścieżka do realizacji moich celów pisarskich przy jednoczesnym zachowaniu poczucia stabilności finansowej. To było zanim zachorowałem.
Kiedy zaczął mnie ból głowy, moje pisanie ustało. Straciłem zdolność fizyczną i mentalną do pisania i kreatywnego myślenia, a kiedy nie pracowałem, spałem. Musiałem znaleźć sposób, aby skupić się na ograniczonych zasobach energii. Postanowiłem więc ponownie ocenić mój plan.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że jedynym sposobem, aby realizować to, co naprawdę kochałem, było napisanie mojej jedynej kariery. Praca musiała odejść.
Freelance Plunge
Po długich rozważaniach zdecydowałem się na pełny etat. W tym czasie pisałem artykuły do publikacji, w tym The Huffington Post i HelloGiggles, a także przez lata pisałem i pisałem teksty dla kilku firm marketingu cyfrowego. Miałem przyzwoite CV za tego rodzaju pracę. Musiałem po prostu zanurkować i zaufać, że to była najlepsza rzecz dla mnie i dla mojego zdrowia. Więc zrobiłem.
Pierwszy rok był trudny. Interesy były powolne, niekończący się ciąg przystanków i startów, kiedy nauczyłem się poruszać po świecie freelancerów. Pieniądze były poważnym problemem. Od kiedy zachorowałem, mieszkałem w domu z rodzicami i chociaż byłem bardzo wdzięczny za udzielaną przez nich pomoc, byłem gotowy, by wyjść na własną rękę.
Były dni, kiedy czułem, że nigdy nie będę w stanie wystarczająco ciężko pracować, aby zarobić wystarczająco dużo pieniędzy na utrzymanie. Ale trzymałem się tego, ponieważ głęboko wiedziałem, że to dla mnie najlepsza opcja.
W końcu wszystko zaczęło klikać. Założyłem kilka stałych koncertów, produkując blogi dla klientów, a nawet pisząc regularne treści na stronie internetowej o podróżach. Zacząłem zbierać informacje o swoich działkach i publikowałem na Grok Nation, Healthline, The Daily Dot i innych stronach. Byłem nawet w stanie wydać swoją pierwszą kolekcję poezji.
To było niezaprzeczalne: byłem pisarzem. Tak jak zawsze sobie wyobrażałem. Moja choroba zmusiła mnie do skoku wiary nieco wcześniej, niż planowałem.
Idealne dopasowanie
Nie zostałem pisarzem w dokładnie taki sposób, w jaki postanowiłem. Ale wybór alternatywnego kursu okazał się najlepszą decyzją, jaką kiedykolwiek podjąłem. Freelancing oznacza, że mam swobodę pracy, kiedy mogę. Jeśli muszę wziąć dzień wolny, ponieważ utknąłem w łóżku, mogę to zrobić i później nadrobić pracę. Mam również elastyczność w zakresie wizyt lekarskich i wszystkich innych niezbędnych, ale czasochłonnych części mojej podróży zdrowotnej.
Oznacza to, że mogę skupić się tylko na pracy, którą naprawdę chcę wykonywać. Mogę wybierać zadania, które mnie interesują, i opowiadać historie, które pasjonuję się pisaniem. Staje się to niezbędne, gdy pracujesz z ograniczoną energią fizyczną i psychiczną.
I być może najciekawsze, pisanie o chorobach przewlekłych stało się jedną z moich najbardziej udanych nisz. Jestem w stanie podzielić się swoimi doświadczeniami i, mam nadzieję, pomóc innym przechodzącym podobne próby.
Freelancing dał mi możliwość kontynuowania pracy pomimo bólu głowy, który zaczął się pewnego ranka i nigdy nie zniknął. Kiedy stawiam czoła pytaniom bez odpowiedzi na temat tego, co powoduje mój ból głowy i jak go leczyć, pisanie daje mi poczucie celu i znaczny wzrost pewności siebie.
Każdej nocy przed pójściem spać wymieniam trzy rzeczy, za które jestem wdzięczny. „Pisanie” pojawia się często. Choroba jest trudna, ale fakt, że robię dokładnie to, o czym zawsze marzyłem, pomaga mi przetrwać najcięższe dni i zacząć od nowa rano. I to przede wszystkim moja choroba popchnęła mnie do skoku.