Podczas sesji z moim trenerem biznesowym na początku tego roku wyjaśniłem, że chociaż mam milion rzeczy do zrobienia, miałem ochotę zrobić coś przeciwnego - chciałem spacerować we własnych myślach, po cichu obserwować i zapisywać rzeczy tylko kiedy przyszli do mnie, zamiast walczyć o załatwienie spraw, jak wczoraj.
A mój trener powiedział: „To ma sens. To część twojego procesu. ”
Uh, jaki proces? Wiem, że mam proces prania. Mam proces porządkowania biurka. Mam proces rozliczania podatków. Ale nigdy nie myślałem, że mam proces podejścia do pracy - lub życia, jeśli o to chodzi.
Ale od tego czasu pomogła mi zrozumieć, że tak. Wszyscy robimy! Im bardziej możemy rozpoznać i przejąć na własność nasz wyjątkowy proces, tym mniej sfrustrowani i winni poczujemy się, gdy będziemy w jego trakcie. I jak na ironię, tym więcej będziemy robić.
Jak więc ustalić, jak wygląda proces? Dla większości z nas nasz proces jest połączeniem „trybu kuracji” i „trybu tworzenia”.
Kiedy jesteś w trybie kuracji, możesz czuć to, co opisałem powyżej - bardziej introspektywne, bardziej spostrzegawcze i bardziej przemyślane. W tym sposobie myślenia prawdopodobnie bardziej interesowałbyś się badaniami mięsnymi lub świetną książką, a mniej prezentacją pokoju wypełnionego ludźmi. Podczas tej części procesu bierzesz udział.
Tryb tworzenia to druga strona medalu: uderzasz o chodnik, podekscytowany, aby załatwić sprawę. Niezależnie od tego, czy rozwijasz swój biznes, piszesz plany, czy pozyskujesz nowych klientów, robisz to z łatwością. Nie wyciągasz tyłka z łóżka, żeby napisać tę propozycję - jesteś wcześnie przy biurku, z kawą w głowie, gotowy do wykonania. Wypychasz się.
Po zidentyfikowaniu tych procesów we własnym życiu zobaczysz, jak wpływają one na Twoją produktywność. Na przykład zdałem sobie sprawę, że zawsze czuję się świetnie, pisząc te artykuły, kiedy spędzam kilka dni, zwracając uwagę na to, co dzieje się w branży, łącząc się z moją siecią i rozpoznając to, co przeżywam w swoim życiu - innymi słowy, kiedy Jestem w trybie kuracji. Nie zmuszam się do niczego; Po prostu się rozglądam. Następnie trzeciego lub czwartego dnia włączam tryb tworzenia. Temat mnie uderzy i po prostu potrzebuję znaleźć komputer, aby wszystko załatwić.
W czasach, w których nie pozwalałem sobie na tę wstępną obserwację, często gapiłem się godzinami na pusty ekran, ciągle pisząc to samo gówniane zdanie i coraz bardziej zepsuty.
Zanim zrozumiałem, że to część mojego procesu, po prostu pomyślałem, że w kilka tygodni łatwiej było mi pisać niż w innych. Teraz, gdy rozumiem, jak najlepiej działa mój mózg, wiem, że muszę dać sobie przestrzeń, by wyselekcjonować - pomysły, tematy i doświadczenia - zanim będę mógł przejść do trybu tworzenia.
Aby zidentyfikować swój unikalny proces, zacznij od zagłębiania się w to, co lubisz robić, gdy jesteś w trybie kuracji: Co musisz zrobić, zanim załatwisz sprawę? Wybrać się na długi spacer? Trzymasz dziennik w kieszeni na wszelkie pojawiające się myśli?
Następnie zrób to samo dla trybu tworzenia: Jakie jest idealne środowisko, aby faktycznie wykonać te czynności? Super zorganizowane biurko? Hałaśliwy sklep z kawą?
Następnie spędź kilka tygodni, pamiętając o tym, w jakim trybie się znajdujesz. Czasami możemy krążyć między nimi kilka razy w tygodniu - innym razem możemy siedzieć w jednym przez kilka tygodni, zanim przejdziemy do następnego.
Na koniec ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że nie zawsze można zaplanować bilans procesu wewnętrznego w idealnym stosunku 1: 1. Będą dni, kiedy nadejdzie termin ukończenia prezentacji, kiedy wolisz być zwinięty w kłębek na kanapie z zestawem badań, które uczą się cicho.
W tych dniach powinieneś skupić się na przywróceniu równowagi. Jeśli jesteś w trybie kuracji i chcesz tworzyć, na przykład, jakie czynności lub doświadczenia najbardziej lubisz podczas kuracji? Czy są jakieś, choć krótkie, które możesz wprowadzić w swój dzień? Może się zdarzyć, że pójdziesz na krótki spacer lub wypijesz spokojną kawę, zanim zaczniesz, może postawić się we właściwym nastawieniu do tworzenia.
To może być wszystko, czego potrzebujesz, aby wrócić do robienia rzeczy, na przykład wczoraj.