Po rozpoczęciu mojej pierwszej pracy po studiach jako asystent redakcyjny, moja rodzina i przyjaciele dali mi wiele dobrych rad i zachęty - które odrzuciłem. Powiedzieli mi, że robię więcej niż wymagało tego moje stanowisko i że powinienem zarabiać więcej pieniędzy niż ja. To prawda, ale przez lata moje zniekształcone myślenie powstrzymywało mnie od uświadomienia sobie tego.
Przez nieco ponad rok byłem redaktorem wydawcy podręcznika, kiedy mój szef podszedł do mnie z możliwością pełnienia roli redaktora podręcznika. Podekscytowany możliwością zrobienia czegoś więcej niż przetwarzania faktur i trasowania umów, chętnie przyjąłem projekt. Świetnie sobie z tym poradziłem, aw następnym roku byłem redaktorem czterech podręczników - tyle samo, co w przypadku pełnoetatowego redaktora - wciąż wykonując wszystkie obowiązki asystenta redaktora.
Mój kierownik i inni starsi ludzie zauważyli, że dużo robię i robię to dobrze. Ale moją odpowiedzią na pochwały mojego kierownika zawsze było po prostu powiedzenie: „Po prostu cieszę się, że mam okazję - dziękuję za możliwość zrobienia tego”. Nie uznałem moich umiejętności rozwoju ani nie poprosiłem o podwyżkę, awans lub pomoc w wykonywaniu obowiązków asystenta. Kiedy redaktor przeszedł na emeryturę, powiedziałem swojemu przełożonemu, że jestem bardzo zainteresowany ubieganiem się o stanowisko, które jest teraz otwarte, ale potem cierpliwie i spokojnie czekałem jeszcze dwa lata, zanim firma wreszcie go wypełniła.
Przez lata, które spędziłem jako asystent redakcyjny, moja rodzina i przyjaciele zachęcali mnie, abym poprosił o podwyżkę lub nową pracę, ale myślałem, że nie potrzebuję więcej dla siebie - w końcu uczyłem się tylko angielskiego Szkoła Wyższa. Język angielski! Czy nie rozumieli, że jako major angielski powinienem mieć tyle szczęścia, że mam pracę zarobkową w prawdziwym biurze, w przeciwieństwie do Denny'ego? Nie wydawało się niesprawiedliwe, że moja pensja była żałośnie niska; Cieszyłem się, że mogłem sobie pozwolić na własne mieszkanie, oszczędzać co miesiąc trochę pieniędzy i mam nadzieję, że pewnego dnia zostanę redaktorem. Dla mnie ich zachęta brzmiała, jakby mówili mi, że nie radzę sobie wystarczająco dobrze, i nie podobało mi się to. Poza tym nikt poza firmą nie rozumiał, jak wielka jest biurokracja. Nie mogłem po prostu poprosić o więcej pieniędzy lub awans i je zdobyć - musiałem grać zgodnie z zasadami i czekać, aż coś się wydarzy.
Nie zdawałem sobie sprawy, jak wypaczone było moje myślenie, dopóki nie opuściłem redakcji na stanowisko produkcyjne. W tej roli poczułem, że mój horyzont kariery się poszerza, i zdałem sobie sprawę, że mam potencjał, aby zarobić więcej pieniędzy, niż się wcześniej spodziewałem, i dzięki temu zyskałem uznanie dla mojego wykształcenia, talentów i ciężkiej pracy oraz tego, co oni mógł zrobić - i mógł zrobić - dla mnie. Nawet gdy byłem „tylko” asystentem redakcyjnym, miałem talent, wartość i moc. Mógłbym poprosić mojego wspierającego kierownika, aby poparł przyspieszenie procesu rekrutacji na stanowisko redaktora. Pomijając to, mogłem poprosić go o awans na stanowisko starszego asystenta redakcyjnego i zwiększenie mojej pensji do najwyższego poziomu pensji na tym stanowisku. Nawet jeśli nie udało mi się zdobyć niczego dla siebie, wolałbym, żeby firma wiedziała, że jestem na tyle bystry, by uznać, że dawałem im więcej niż oni.
Nadal czerpię finansowe konsekwencje mojego błędu siedem lat później; Nadal pracuję w tej samej firmie, gdzie moja obecna pensja to kumulacja wszystkich podwyżek i promocji, które - i nie otrzymałem - przez te wszystkie lata. Ale jednocześnie jest OK, że nauczyłem się tej lekcji na własnej skórze. Parafrazując japońskiego poetę Kenjiego Miyazawę, popełniam błędy i wykorzystuję je jako paliwo w mojej podróży.