Pewnego popołudnia usiadłem w salonie i rozejrzałem się po swoich rzeczach. Była duża szafka z pamiątkami z moich przygód, które pracowałem nad kampanią prezydencką Hillary Clinton. Była moja kolekcja książek (uporządkowana według wielkości i koloru), stopień naukowy, nad którym tak ciężko pracowałem, oraz pokaz starannie wybranych zdjęć z moimi przyjaciółmi i bliskimi.
Ale kiedy patrzyłem na wszystkie te przedmioty, symbole reprezentujące życie, które dla siebie stworzyłem, szlochałem nieprzytomnie. Kątem oka widziałem twardą kopię Kobiecej mistyki Betty Friedan. Przypomniałem sobie pisanie Friedana o nieszczęściu, które nękały kobiety z klasy średniej z lat 50. i 60. Nigdy nie myślałem, że będę odnosił się do tych kobiet, które na pozór wydawały się zadowolone, ale po bliższym przyjrzeniu się były nieszczęśliwe. Friedan nazwał to „problemem, który nie ma nazwy”.
Wiedziałem, że mam problem, ale w przeciwieństwie do tego, o którym pisał Friedan, mój miał nazwę: depresja.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy przyjąłem swoją wymarzoną pracę, pracując na pierwszej linii praw reprodukcyjnych kobiet. Powinienem był być zachwycony, ale zamiast tego nawet najsilniejsze espresso nie wytrąciło mnie z ciągłego stanu bezwładności i apatii. Nie mogłem funkcjonować w pracy, a mój wygląd na zewnątrz zaczynał odzwierciedlać to, jak się czułem. Byłem typem „kardigana i pereł”, ale ostatnio moje długie czarne włosy były często matowe i brudne, a moje ubrania były zwykle pomarszczone i rozczochrane. Mój mąż często wracał do domu i znajdował mnie szlochającego na podłodze.
Depresja jest prawie porównywalna z pierwszym rzuceniem przez kogoś, kogo naprawdę, naprawdę lubiłeś. W następnych tygodniach świat traci kolor, a wszystko jest w odcieniach szarości. Światło wewnątrz ciebie sprowadza się do słabego migotania lampy naftowej.
Różnica polega na tym, że po rozpadzie ból w końcu ustępuje, a twoje części zaczynają wracać do siebie. W przypadku depresji część rekonwalescencyjna nigdy się nie zdarza. Wszystko, co dawało ci radość, napotyka absolutne odrętwienie i czujesz się jak pusta skorupa osoby, którą kiedyś byłeś.
W rzeczywistości nie byłem obcy problemom ze zdrowiem psychicznym - na pierwszym roku studiów zdiagnozowano u mnie Niepokój, gdy atak paniki spowodował, że zatrzymałem się w środku godziny szczytu. Kiedy wróciłem do domu i powiedziałem mamie, powiedziała: „cóż, jeśli nie możesz teraz poradzić sobie z życiem, co zrobisz, gdy będziesz mieć prawdziwe problemy w późniejszym życiu?” To może wyjaśniać, dlaczego nigdy nie szukałem pomocy w moim niepokoju i na początku nie do końca rozumiałem, że depresja jest prawdziwym stanem, który można leczyć.
Ale to jest. I kilka wybuchów emocjonalnych później, w końcu poddałem się i zobaczyłem terapeuty. Po kilku spotkaniach wyszedłem z kartką z napisem: Diagnoza: depresja . Mój terapeuta powiedział mi również, że miałem bardzo zły przypadek ANT (automatycznych negatywnych myśli), który przyczyniał się do mojego stanu depresyjnego.
ANT działa w ten sposób: Mój przyjaciel powie: „W zeszłym tygodniu byłem z tym facetem! Mieliśmy niesamowitą randkę - jest naprawdę blisko swojej mamy i pracuje nad założeniem własnej firmy. ”Odpowiem:„ Brzmi jak bezrobotny przegrany z matką ”. Przez długi czas to uporczywe negatywne myślenie zmienia się umysł i zaczynasz widzieć życie przez kalejdoskop negatywności. Nigdy nie jest słonecznie i ładnie - jest szara i pochmurna, z możliwością burz i tragedii.
Tak więc pierwszym krokiem do zmiany mojego życia była zmiana mózgu. Wiedziałem jednak, że będzie to długa droga do cofnięcia lat automatycznych negatywnych myśli i desperacko chciałem być lepszy, więc zaakceptowałem zalecenie mojego lekarza, by zacząć przyjmować leki przeciwdepresyjne.
Tej nocy spojrzałem na maleńką białą pigułkę i obietnicę. Zastanawiałem się, jak doszedłem do punktu w moim życiu, gdy nie byłem w stanie funkcjonować bez pomocy narkotyków. Nie mogłem uciec od słów mojej matki tak bardzo, jak próbowałem. Czy miała rację? Czy nie byłem w stanie poradzić sobie z realiami mojego życia?
Ale zdecydowałem, że warto spróbować. A po kilku tygodniach przyjmowania leku widok z mojego kalejdoskopu przybrał inną formę. Nagle przypadkowe komentarze współpracowników spotkały się z napadami maniakalnego chichotu z mojej niegdyś nieszczęśliwej osoby. Martwiłem się, czy to normalne. Czy ten cud współczesnej psychiatrii zmienił moją osobowość? Byłem w depresji tak długo, że nawet nie pamiętałem, która wersja Betsy była prawdziwą Betsy.
Mój psychiatra szybko zapewnił mnie, że te uczucia euforii są normalne i że wkrótce mój nastrój się ustabilizuje. (Całkiem komiczne, myślałem - moje nastroje były niestabilne tak długo, jak pamiętałem.) Ale fakt, że w końcu się z czegoś śmiałem, był zdecydowanie zachęcającym znakiem.
Kontynuowałem także terapię. Po kilku sesjach mój terapeuta w końcu pewnego dnia zdenerwował się. „Betsy, stale rozmawiamy o tym, co musisz zrobić i o wielu rzeczach, którymi jesteś dla tak wielu ludzi. Ale czego chce Betsy? Co lubi Betsy? Oczy wytrzeszczyły mi się i łzy popłynęły mi po twarzy. Nie miałem absolutnie pojęcia.
W swojej książce Friedan odkryła, że podmiejskie gospodynie domowe z lat 60. były nieszczęśliwe, ponieważ straciły tożsamość u mężów i dzieci. Kilkadziesiąt lat później kobiety takie jak ja zostały wyzwolone z kryzysu tożsamości i mamy znacznie więcej okazji do spełnienia poza domem. Ale teraz ciągle szukamy naszego miejsca. Jesteśmy przytłoczeni wieloma dostępnymi wyborami i chcemy mieć wszystko, najlepiej w tym samym czasie.
Tego dnia zdałem sobie sprawę, że moja depresja nie była przekleństwem, ale prezentem, który dał mi możliwość wciśnięcia przycisku resetowania w moim życiu. Przez tak długi czas inwestowałem się w ciągłe dążenie do następnej najlepszej rzeczy, ale w tym procesie straciłem z oczu to, czego chciałem. Byłem tak zajęty, próbując wykorzystać wszystkie moje wybory, że wyznaczyłem sobie nierealistyczne standardy, aby mieć idealną pracę, idealny związek i idealne życie. Kiedy moje oczekiwania się nie spełniły, mój negatywny proces myślowy uruchomił reakcję łańcuchową, która wpłynęła na moje spojrzenie na życie.
Chciałbym zakończyć, mówiąc, że odpowiedziałem na pytania: Kim jestem? Czego chcę? Nadal nie wiem Ale moja depresja wyciągnęła mnie z autopilota i zmusiła do siedzenia w miejscu i słuchania głosu we mnie - głosu, który może zawierać odpowiedź.